Elektroniczne systemy wspomagania kierowców są już podstawowym wyposażeniem nowych samochodów. Ich unowocześnione wersje jutro staną jeszcze bardziej funkcjonalne, aby zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Może się jednak stać zupełnie inaczej.
Spis treści:
- Czy systemy wspomagania kierowców są bezpieczne?
- Dlaczego efekt jest odwrotny niż zamierzony?
- Jakie systemy już działają? Jakie będą działać niebawem?
- Jak powstają systemy wspomagania kierowców?
Elektronika jest wszechobecna w naszym świecie. Producenci samochodów wykorzystują ją w systemach wspierających kierowcę przede wszystkim w sytuacjach awaryjnych. Wszystko w celu zwiększenia bezpieczeństwa. Tymczasem wyniki badań wskazują, że rozwój tych technologii paradoksalnie może zwiększyć liczbę niebezpiecznych sytuacji na drogach. Sprawdzamy, dlaczego tak się dzieje?
Czy systemy wspomagania kierowców są bezpieczne?
Z obserwacji Instytutu Transportu Samochodowego wynika, że przejęcie kontroli nad pojazdem w awaryjnej sytuacji przeciętnemu kierowcy zajmuje od 15 do 40 sekund. Mało tego, zdekoncentrowany kierowca potrzebuje na to nawet czterokrotnie więcej czasu. Analizy te dotyczą systemów utrzymania pojazdu w pasie ruchu czy aktywnych tempomatów.
Badania wykazały ponadto, że zastosowanie nawet mniej wyrafinowanych technologicznie systemów (np. ABS czy kontrola trakcji) powoduje, że kierowcy częściej i gwałtowniej naciskają na hamulec, rzadziej kontrolują sytuację w lusterkach i ogólnie mają problemy z utrzymaniem pozycji w pasie ruchu oraz stałej prędkości podczas jazdy. Na domiar złego niebezpiecznie zmniejszają dystans do poprzedzającego ich pojazdu.
Dlaczego efekt jest odwrotny niż zamierzony?
Co ciekawe, zaledwie 7% uczestników badań ITS zadeklarowało, że z systemów wspomagania korzysta każdego dnia, a prawie połowa ankietowanych stwierdziła, że nie miała z nimi do czynienia. Pomimo tego, że ich pojazdy fabrycznie wyposażone są w układy tego typu.
Obrazuje to, jak „naturalnie” przychodzi nam korzystanie elektroniki w pojazdach. Łatwo zaufać tym systemom, nawet jeśli działają zdawałoby się niepostrzeżenie. To jeden z powodów, dla których w sytuacjach awaryjnych wielu kierowców potrzebuje wydłużonego czasu na przejęcie kontroli pojazdu lub… nie przejmuje jej wcale.
Doktor Ewa Odachowska-Rogalska, psycholożka z Instytutu Transportu Samochodowego, podkreśla, że im bardziej ufamy pokładowej elektronice pojazdu, tym wolniej reagujemy w sytuacji awaryjnej. Z drugiej strony świadomi działania tych układów kierowcy dzielą się na takich, którzy często nerwowo łapią za kierownicę i korygują działanie elektroniki oraz na tych, którzy bez problemu oddają jej pełną kontrolę nad pojazdem.
Jakie systemy już działają? Jakie będą działać niebawem?
Elektronika w pojazdach obecna jest od dziesięcioleci. Korzystamy więc z systemów wspomagania hamowania i kontroli trakcji, ale także z bardziej zaawansowanych, aktywnych asystentów parkowania, zmiany pasa ruchu, awaryjnego hamowania oraz układów wykrywających objawy zmęczenia kierowcy.
Nowoczesne ciężarówki dodatkowo wyposażone są w systemy:
- krótkiego zasięgu, monitorujące przestrzeń przed pojazdem podczas jego ruszania,
- wykrywające innych użytkowników drogi w pobliżu auta podczas skręcania,
- zapobiegające cofaniu ciężarówki podczas ruszania na podjeździe,
- monitorujące ciśnienie w oponach,
- zarządzające adaptacyjnym oświetleniem,
- informujące kierowcę o maksymalnej prędkości na podstawie rozpoznanych znaków drogowych.
Wszystko zmierza jednak do pełnej autonomii zarówno pojazdów osobowych, jak i ciężarowych. W takich autach kierowcy będą tylko nadzorowali pracę wszystkich układów. W systemach autonomiocznych niższych poziomów, człowiek będzie musiał przejmować nad nimi kontrolę w sytuacjach awaryjnych. Problem w tym, że w świetle analiz ITS może to doprowadzić do zwiększenia liczby niebezpiecznych sytuacji na drogach.
Jak powstają systemy wspomagania kierowców?
Systemy wspomagania kierowców powstają w wyniku badań i analiz przyczyn wypadków. Dlatego celem ich wprowadzenia jest zwiększenie bezpieczeństwa wszystkich użytkowników drogi. Rozwój technologii sprawia, że systemy tego typu coraz częściej wyręczają kierowców w coraz większej liczbie czynności, związanych z prowadzeniem pojazdu.
Kierowanie autem jutra będzie wymagało jeszcze większego zaufania pokładowej elektronice. I pewnie przyjdzie nam to bardzo łatwo, ponieważ konstruktorzy od dawna starają się, by systemy te pracowały maksymalnie intuicyjnie. Wypada jednak zapytać, czy rozleniwieni wszechobecnym wspomaganiem będziemy jeszcze potrafili wystarczająco szybko i sprawnie przejąć kontrolę nad pojazdem w sytuacji awaryjnej? A może wtedy nie będziemy już nawet wiedzieć, jak to zrobić?
Komentarze