Firma MAN poinformowała w ostatnich dniach o planach zwolnienia 860 pracowników zakładu produkującego autobusy w Starachowicach. Jako powód, podano spadającą sprzedaż pojazdów. Innego zdania co do motywacji przedsiębiorstwa są pracownicy fabryki, zaskoczeni zapowiedziami centrali. Ich zdaniem powód restrukturyzacji jest zupełnie inny.
Najpierw przyjęcia, potem masowe zwolnienia – zaskakująca decyzja MANa
Ogłoszona kilka dni temu decyzja dotycząca planów znacznej redukcji zatrudnienia w zakładzie MAN w Starachowicach zaskoczyła pracowników zakładu. Jak udało nam się dowiedzieć w związku zawodowym zrzeszającym pracowników fabryki, centrala niemieckiej firmy nie zapowiadała wcześniej podjęcia tego typu działań. Przeciwnie, w ostatnich miesiącach w Starachowicach prowadzono intensywną rekrutację, zwiększając zatrudnienie.
– W ostatnich miesiącach przyjęto do pracy w naszej fabryce wiele nowych osób. W samym sierpniu i wrześniu było to 161 nowych pracowników, a i we wcześniejszych miesiącach zatrudniano po kilkadziesiąt osób. Decyzja centrali była zatem dla nas dużym zaskoczeniem, tym bardziej że w obecnym czasie pracownicy pracują nadliczbowo – po 10-12 godzin, pracują również w soboty, a więc pracy jest pod dostatkiem. – mówi Jan Seweryn, Przewodniczący NSZZ „Solidarność” – organizacji związkowej w MAN Bus.
Zdaniem przewodniczącego związku, aktualna działalność fabryki wcale nie wskazuje na problemy ze spadkiem zamówień na autobusy.
– W fabryce w Starachowicach nie mamy do czynienia z tzw. produkcją “na plac”. Autobusy są montowane według konkretnych zamówień klientów. Nawet jeżeli część wyprodukowanych pojazdów stoi na terenie fabryki, nie jest to związane z brakiem zamówień lecz problemami z dostępem do podzespołów. Kiedy części zostają dostarczone, są montowane, a autobusy trafiają do klientów. – twierdzi Jan Seweryn.
Jaka jest zatem prawdziwa przyczyna redukcji personelu w polskiej fabryce MAN? Zdaniem związkowców chodzi tak naprawdę o maksymalizację zysków producenta, którą można osiągnąć dzięki rozbudowie tureckiej fabryki i przeniesieniu tam linii montażowych z Polski. Tureccy pracownicy wykonują swoje zadania za znacząco niższe stawki niż polscy.
– Według naszych podejrzeń, rozpoczął się właśnie proces przenoszenia części produkcji do fabryki w Ankarze [Turcja, przyp. red.]. Nieoficjalne informacje na ten temat dochodziły do nas już od jakiegoś czasu. Zarząd naszego zakładu w dużej mierze składa się z Turków, którzy sprowadzili ze swojego kraju sporą liczbę osób, które zajęły różne kierownicze stanowiska. Przyjeżdżali do nas także szeregowi pracownicy z Turcji, którzy uczyli się pracy w fabryce. Były to sygnały, które pozwalały nam podejrzewać, że wkrótce nowy personel nauczy się naszej pracy i nam ją odbierze. – mówi Przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
Produkcja autobusów przenoszona z Polski do Turcji
W swoim komunikacie MAN nie ukrywa co prawda, że restrukturyzacja ma na celu obniżenie kosztów produkcyjnych. Nie ma w nim jednak mowy o stopniowym przenoszeniu większej części produkcji do Ankary, czego jednak spodziewają się pracownicy fabryki w Starachowicach.
Według informacji przekazanej nam przez związkowców, prezes MAN Truck & Bus SE, Michael Kobriger, podczas telekonferencji z reprezentacją pracowników przyznał, że jednym z elementów strategii obniżania kosztów przez firmę będzie zwolnienie części pracowników i przeniesienie produkcji czterech autobusów do Turcji, przez co finalnie w Ankarze będzie produkowanych 12 autobusów, a w Starachowicach już tylko 8.
– Zarząd zachował się wobec nas w sposób bezczelny, gdyż z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że już na 2-3 tygodnie przed komunikatem o planach restrukturyzacji, kierownicy otrzymali poufne polecenia, by zrobić listy pracowników nominowanych do zwolnień. Nie wiemy, jakimi kryteriami kierowano się przygotowując te listy, nikt nie konsultował z nami tej kwestii. Prawdopodobnie trafiły one już do zarządu, który dopiero teraz chce siadać do rozmów z nami. Moim zdaniem jest to już “musztarda po obiedzie” – dyskusje nad decyzjami, które już zapadły. Są to działania wbrew standardom MANa i Volkswagena, dlatego też oprotestowaliśmy je na wszystkich możliwych gremiach. Mamy także podstawy by sądzić, że przy planowanych działaniach zarząd będzie próbował obejść ustawę o grupowych zwolnieniach pracowniczych. – mówi Jan Seweryn, Przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
MAN Bus – zwolnienia zamiast podwyżek
Pracownicy MANa Starachowice obawiają się znacznego ograniczania skali produkcji ich zakładu w kolejnych latach. Choć w grę nie powinno wchodzić całkowite wygaszenie fabryki, istnieją obawy, że centrala MANa zechce przenieść produkcję wszystkich ważniejszych modeli autobusów do innego zakładu, w Starachowicach pozostawiając jedynie linię produkcyjną autobusu elektrycznego oraz kabin do pojazdów wojskowych. Oznaczałoby to znaczącą redukcję zatrudnienia w fabryce, w której pracuje obecnie ok. 3 600 osób.
W najbliższym czasie reprezentacja pracowników zakładu MAN w Starachowicach będzie starała się podejmować negocjacje z zarządem. Póki co nie dowiedzieliśmy się niczego na temat planów protestu czy strajku pracowników. Przypomnijmy, że we wrześniu b.r. pracownicy starachowickiej fabryki MAN protestowali, domagając się podwyżek płac w związku z inflacją oraz uregulowania wymiaru czasu pracy.
Sytuację w zakładzie MAN Bus w Starachowicach będziemy monitorować na bieżąco.
Komentarze