Agresja na drogach to poważny kłopot. Aż 80% kierowców spotyka się z nią przynajmniej raz w tygodniu. Powody jej występowania zaskakują. Podobnie, jak metody, które mogą ją obniżać. Wyjaśniamy, skąd się bierze agresja za kółkiem i jak sobie z nią radzić.
Spis treści:
- Skąd bierze się agresja na drodze?
- Trzy formy agresji za kółkiem
- Kto ma największą skłonność do agresji na drodze?
- Jak przeciwdziałać agresji wśród kierowców?
W badaniu Instytutu Transportu Samochodowego niemal co trzeci kierowca przyznał, że jest agresywny za kierownicą. Liczba wypadków drogowych w Polsce systematycznie maleje, ale na drogach umiera średnio 51 osób na milion mieszkańców naszego kraju (średnia w UE to 46 ofiara na 1 mln mieszkańców). Trudno precyzyjnie określić, za ile z tych zgonów odpowiada agresja na drodze, ale jedno jest pewne: na pewno nie poprawia bezpieczeństwa użytkowników ruchu.
Skąd bierze się agresja na drodze?
Wypada jednak zapytać, skąd bierze się agresja na drodze? Przecież nie wszyscy z tych 30% agresywnych kierowców z badania ITS zachowują się ofensywnie, gdy nie prowadzą pojazdów. Co więc zamienia człowieka za kółkiem w furiata? Eksperci wskazują na kilka czynników.
Pierwszym z nich jest wychowanie. Agresja jest wszechobecna w telewizji i w gruncie rzeczy w różnych formach dość często pojawia się w kontaktach pomiędzy najbliższymi. Można zatem stwierdzić, że ta za kółkiem bierze się z błędów wychowawczych, jednak to nie jest główny powód.
W samochodzie stajemy się agresywni dlatego, że obiektami naszych emocji nie są ludzie, lecz… pojazdy. Przecież nie krzyczelibyśmy na kalekę, który tarasowałby nam drogę na chodniku. Jeśli jednak wsiądzie on do samochodu i będzie poruszał się nieporadnie, większość z nas ochoczo naciśnie na klakson. Nie po to, by pośpieszyć niepełnosprawną osobę, lecz auto, którym się porusza.
Co ciekawe, wbrew powszechnej opinii powodem występowania agresji na drodze wcale nie jest duży ruch, ani nawet korki. Świadczy o tym fakt, że ofensywne zachowania kierowców występują także np. w Finlandii, której drogi przez większą część czasu są puste.
Trzy formy agresji za kółkiem
Niezależnie od przyczyn, drogowa agresja manifestuje się w trzech formach. Każda z nich jest niebezpieczna, chociaż najbardziej destruktywne okazuje się ostatnie stadium. Mowa o:
- gniewie za kierownicą, który przejawia się frustracją spowodowaną zachowaniem innych użytkowników dróg. Jeśli pojawia się często, szybko może przerodzić się w drugą formę agresji drogowej, czyli
- agresji słownej, zwykle występującej w połączeniu z różnego rodzaju gestami. Chociaż teoretycznie powinny one rozładować napięcie, bardzo często tylko zaostrzają sytuację. Zwłaszcza wtedy, gdy znajdą odpowiedź w postaci agresji kierowcy, do którego są skierowane,
- furia drogowa. To już ostatnia, najbardziej niebezpieczna forma agresji na drodze. Prowadzi do bezpośredniego kontaktu z innym użytkownikiem drogi. Mogą, lecz nie muszą, poprzedzać ją zachowania takie, jak nadużywanie klaksonu, mruganie światłami lub nawet najechanie na pojazd.
Mogłoby się wydawać, że pierwsza forma agresji na drodze jest czymś zupełnie normalnym, wszak w codziennym życiu nie raz czujemy się sfrustrowani w różnych sytuacjach. Problem polega jednak na prawdziwych przyczynach pojawienia się tego stanu za kółkiem. Jeżeli gniew często budzi w nas powolna jazda kierowcy przed nami, z pewnością sytuacja nie jest normalna.
Kto ma największą skłonność do agresji na drodze?
Warto podkreślić, że drogowa agresja występuje na całym świecie, więc nie jest tylko polskim problemem. Ciekawe, że to kobiety częściej doświadczają jej drugiego stadium, ponieważ są bardziej skłonne od mężczyzn do używania wulgaryzmów w stosunku do innych kierowców. Faceci niestety częściej i szybciej przechodzą od słów do czynów, czyli furii.
Co więcej, największą skłonność do ofensywnych zachowań na drodze przejawiają właściciele dużych i mocnych pojazdów. Eksperci tłumaczą to potrzebą dominacji i pragnieniem posiadania władzy, których nie zaspokajają w relacjach zawodowych czy rodzinnych.
Jak przeciwdziałać agresji wśród kierowców?
Psycholodzy, zajmujący się tematem agresji wśród kierowców, zgodnie podkreślają, że przeciwdziała jej komunikacja i wskazują, że wiele sporów rozwiązać można za pomocą radia CB. Problem w tym, że niewielu użytkowników osobówek z niego korzysta.
Kolejny pomysł ekspertów wydaje się jeszcze bardziej zaskakujący. Chodzi bowiem o sugestię powrotu do zielonych listków. W latach 1974 – 1975 oznaczenie to było konieczne dla młodych kierowców. Dzięki temu wszyscy użytkownicy drogi wiedzieli, że mają do czynienia z nowicjuszem.
Psycholodzy wskazują, że powrót do tego rozwiązania może obniżyć poziom agresji na drodze, bo zadziała to podobnie do oznaczenia L na pojedzie osoby dopiero uczącej się jazdy. Na wyczyny “elek” patrzymy z politowaniem, ale bez złości, automatycznie przyjmując do wiadomości, że popełnianie błędów jest elementem edukacji. Pytanie tylko, czy naprawdę dodatkowe oznaczenia pojazdów są niezbędne doświadczonym kierowcom do tego, aby okazać swoją wyrozumiałość każdemu użytkownikowi drogi?
Komentarze