Co z polskim elektrycznym dostawczakiem? Czy ma szanse ujrzeć światło dzienne? – Wywiad z InnovationAG.

26 listopada 2024, 11:10

Rozwój elektromobilności w Polsce nabiera tempa, a polskie firmy odgrywają w nim coraz większą rolę. W rozmowie z Tomaszem Drzałem dowiadujemy się, jakie wyzwania i możliwości stoją przed InnovationAG. Jakie są perspektywy rozwoju infrastruktury i technologii? Czy uda się polski samochód elektryczny produkować w Polsce?

Elektromobilność staje się jednym z kluczowych elementów transformacji transportu na całym świecie, a Polska, mimo wyzwań, stara się aktywnie uczestniczyć w tym procesie. W miarę jak rośnie popyt na pojazdy elektryczne, krajowi producenci i dostawcy technologii zaczynają odgrywać coraz bardziej znaczącą rolę na europejskim rynku. O rozwoju elektromobilności, perspektywach dla InnovationAG i ich sztandarowego projektu oraz kierunkach dalszego rozwoju rozmawiamy z Tomaszem Drzałem, koordynatorem projektów. W rozmowie poruszamy także tematykę najnowszego produktu firmy. Czy silnik elektryczny ma szansę zastąpić żywe konie?

Daniel Węcłowski: W poprzedniej rozmowie wspominaliśmy o ekokonwersji. Mówił Pan wówczas o wyzwaniach prawnych związanych z wprowadzeniem tego typu produktów na rynek. Czy coś się w tym zakresie zmieniło? Czy są jakieś postępy?

Tomasz Drzał: Niestety, w tej kwestii niewiele się zmieniło. Problem nie leży już tak bardzo po stronie prawnej, ale raczej po stronie potencjalnych klientów. Floty pojazdów, takie jak te należące do Lasów Państwowych czy kopalni, są coraz starsze, ale decyzje o konwersji na większą skalę nadal pozostają w zawieszeniu. Osoby prywatne, takie jak przysłowiowy Kowalski, mogą skorzystać z konwersji, ale to nie tworzy masowego rynku, a jedynie hobbystyczne projekty. Gdyby ktoś z dużą flotą, np. 100-200 pojazdów, zdecydował się na ten krok, jesteśmy gotowi to zrealizować. Na razie jednak tego typu floty mogą równie dobrze trafić na złom, a nowe auta elektryczne zostaną zamówione. Obserwujemy rynek, ale mamy inne projekty, które obecnie pochłaniają nasze zasoby.

Wspominał Pan ostatnio o poszukiwaniach producenta dla projektu eVana. Jak wygląda teraz sytuacja?

Zdecydowanie jesteśmy na zaawansowanym etapie. Gdybyśmy chcieli podjąć decyzję o budowie fabryki razem z obecnymi partnerami, moglibyśmy to ogłosić do końca roku. Jednak staramy się, aby projekt pozostał w polskich rękach, zarówno pod względem masowej produkcji, jak i technologii. Chcemy, aby projekt rozwijał się w Polsce, podobnie jak to robią giganci motoryzacyjni w swoich krajach – mają pełną kontrolę nad technologią i decydują, kto dostarczy poszczególne elementy. To samo chcemy osiągnąć produkując eVana.

Czyli jednym z warunków jest utrzymanie technologii w kraju, mimo trudności, jakie to generuje?

Dokładnie. Niestety, opcja polska jest najbardziej skomplikowana. Skala projektu sprawia, że należałoby opierać się na rządowych agencjach i środkach krajowych, takich jak KPO (Krajowy Plan Odbudowy), co w pewnym sensie opóźnia projekt. Zależy nam jednak, aby ta technologia i rozwój elektromobilności były budowane w Polsce, co będzie miało ogromny wpływ na rozwój całej branży i miejsc pracy.

Decyzja o pozostawieniu projektu w Polsce, mimo trudności, wydaje się być drogą pod górę, ale obiecuje lepszą przyszłość.

Tak. Zdecydowanie najważniejsze dla nas jest to, żeby technologia została w kraju. Choć sprzedaż technologii za granicę może być korzystna, to my chcemy zachować nadzór nad tym procesem. W Polsce budowanie fabryk nie jest problemem – większym wyzwaniem jest opracowanie technologii, a to nam się udało. Fabryka powstaje za miliardy, a my stworzyliśmy technologię za dziesiątki milionów, co pozwala nam rozwinąć całą gałąź przemysłu. Musimy tylko uzyskać fundusze.

A jak wygląda sprawa platformy Eagle? Czy prowadzone są rozmowy z potencjalnymi nabywcami?

Platforma Eagle to serce całej technologii, na której opiera się Evan. Mamy dwa aspekty platformy – po pierwsze, na niej można zbudować różne pojazdy, po drugie, eVan jest najlepszym przykładem, co można osiągnąć na tej platformie. Zbudowaliśmy również pojazd wolnobieżny e-Fasiąg, który mamy nadzieję już niedługo będzie kursować na Morskie Oko – zbudowanie go zajęło tylko dwa miesiące.

A jak wygląda kwestia ładowania i rekuperacji tego pojazdu?

e-Fasiąg jest w stanie wjechać na Morskie Oko 20 razy na jednym ładowaniu, co jest rekordem w porównaniu z innymi testowanymi pojazdami, które robiły tylko 6 cykli. Rekuperacja podczas zjazdu jest niezwykle skuteczna. W idealnych warunkach pojazd mógłby działać jak perpetuum mobile – gdyby wjeżdżał pusty, a zjeżdżał pełny, mógłby nie potrzebować dodatkowego ładowania.

Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi i życzę powodzenia w dalszym rozwoju projektów.

Dziękuję.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!