Tak jak i przedstawiciele innych grup zawodowych, kierowcy mogą cierpieć na pewne dolegliwości związane z pracą. Wśród górników często występuje pylica i inne choroby płuc, a pracownicy biurowi miewają tzw. pozycję komputerową. Zawodowi kierowcy natomiast, zagrożeni są szeregiem innych przypadłości.
Na początek trochę smutnej prawdy.
Fakt nr 1: kierowcy ciężarówek to grupa zawodowa narażona na poważne komplikacje zdrowotne. Otyłość, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca, cukrzyca, zawał, udar. To w dalszym ciągu nie jest kompletna lista chorób, jakie dotykają ludzi nie zażywających odpowiedniej dawki ruchu. Gdyby nasz Stwórca chciał, żebyśmy długie godziny siedzieli w jednym miejscu, zamiast stóp otrzymalibyśmy korzenie, a zamiast obuwia nosili doniczki. Jesteśmy stworzeniami zaprojektowanymi do tego, by się ruszać. Świadczy o tym między innymi 206 oddzielnych kości oraz kilkaset mięśni i stawów. Jak jednak zażywać ruchu siedząc 8 godzin za kółkiem?
Być może odpowiedź na to pytanie zabrzmi jak zwykły frazes, jednak trzeba to powiedzieć.
Fakt nr 2: Wystarczy chcieć.
Nawet jeśli nie trafimy na wypadającym właśnie postoju na parking z plenerową siłownią, zawsze możemy zażyć trochę ruchu w inny sposób. Jest szereg ćwiczeń kalistenicznych, tj. wykorzystujących masę ciała jako obciążenie. Począwszy od zwykłych pompek, poprzez podciąganie, przysiady, na tzw. plankach (deska) kończąc.
Coraz częściej można spotkać plenerowe siłownie, budowane przy parkingach obok tras szybkiego ruchu i autostrad oraz stacji benzynowych. Jeśli znalazłeś wymówkę i na te argumenty, co powiesz na trening w czasie jazdy? Bezpieczny trening oczywiście. Trzymając obydwie ręce na kierownicy również można trenować. Mowa o ćwiczeniach izometrycznych, np. napinaniu mięśni brzucha po 5 sekund. Wystarczą trzy serie po 10 powtórzeń, by po kilku tygodniach zauważyć różnicę.
Fakt nr 3: Metabolizm kierowcy w ciągu doby nie ma specjalnie dużo szans, żeby przyspieszyć.
No może poza momentami, kiedy przemieszcza się między kabiną, a barem typu fast food lub musi zatankować ciągnik. Jeżeli nie zmusimy się do odrobiny ruchu, może to za nas zrobić życie, prędzej czy później wysyłając nas na OIOM.
Żeby zmienić swój profil metaboliczny wcale nie trzeba przez bite 2 godziny wylewać z siebie siódmych potów na profesjonalnej siłowni. Wystarczy kilka pompek, parę przysiadów, czy 15 minut machania hantlami, które zmieszczą się w każdej szoferce. Skakanka i taśmy oporowe zajmują jeszcze mniej miejsca i nawet zawinięte w karimatę, wejdą w każdą dziurę wewnątrz ciężarówki lub do luku zewnętrznego. A jeżeli już naprawdę nie da się zabrać w trasę żadnego sprzętu do ćwiczeń, do przyspieszenia metabolizmu wystarczy przebieżka dookoła parkingu, czy kilkanaście pajacyków.
Fakt nr 4: Jedzenie jest nagrodą po kilku ciężkich godzinach pracy za kółkiem.
Ileż razy niejednemu kierowcy zawodowemu zdarzało się odliczać kilometry do ulubionego baru, gdzie można naprawdę dobrze zjeść? Każda podróż ma jakiś cel. Raz jest nim możliwość objęcia ukochanej osoby, raz niestety pełna miska, nierzadko o wątpliwej zawartości odżywczej. Hot dogi, zapiekanki, burgery i innego rodzaju fast foody mają tragiczne wartości kaloryczne i jeszcze gorsze proporcje dobroczynnych substancji. Nie znajdziemy w nich kwasów omega 3, tylko tłuszcze nasycone. Nie będzie w takich daniach zbyt wielu węglowodanów złożonych, a cała masa prostych. Indeks glikemiczny zapiekanki oscyluje w okolicach 70 jednostek. Oznacza to, że w ciągu 2 godzin po jej zjedzeniu następuje eksplozja insuliny do krwi, a następnie drastyczny spadek glukozy, co z kolei powoduje zwiększenie łaknienia. Podobnie wysoki indeks glikemiczny mają ziemniaki i potrawy z nich przyrządzane (chipsy, frytki itp.), a także większość dań typu fast food.
Mocno przyprawione, z dużą zawartością soli (która niestety zatrzymuje wodę w organizmie) wywołują w pochłaniającym je kierowcy wydzielanie hormonu szczęścia – endorfiny. Jest jednak kilka innych, zdrowszych sposobów na jej produkcję. Obok śmiechu i słuchania ulubionej muzyki endorfinę do krwi uwalnia też ćwiczenie. Ponieważ nie ma dwóch takich samych osób, trudno jest powiedzieć ile ruchu wystarczy akurat Tobie, by hormon szczęścia zaczął się uwalniać. Jedynym sposobem, żeby się o tym przekonać, jest po prostu zacząć ćwiczyć i poczuć to niesamowite uczucie szczęścia po odpowiednim dla siebie czasie treningu. Jeśli nie doznasz go po pół godziny, jedyne co ryzykujesz, to że zyskasz trochę zdrowia. Stracić możesz natomiast kilka zbędnych kilogramów.
Fakt numer 5: W trasie znacznie trudniej o zdrowe odżywianie.
Nie jest łatwo o zbilansowaną dietę, kiedy nie mamy pod ręką sklepu spożywczego i dobrze wyposażonej kuchni. Możemy jednak zmienić pewne nawyki żywieniowe. Wystarczy zamienić dwa lub trzy potężne posiłki dziennie na 5-6 mniejszych. Będzie to wyraźny sygnał dla organizmu, ze trzeba zająć się trawieniem i przyspieszyć metabolizm, bo kolejna porcja energii jest dostarczana częściej. Nie musi on zatem magazynować (w postaci tkanki tłuszczowej) rzadko dostarczanego paliwa, tylko na bieżąco wykorzystywać to, co dostaje, na cele energetyczne.
Zamiast na przykład batonika, który daje chwilowego kopa wskutek eksplozji glukozy do krwi, dobrze zjeść banana, jabłko lub inny owoc o niższym od batonika indeksie glikemicznym. Jeśli natomiast mamy na pokładzie lodówkę, to już w ogóle zdrowe odżywianie staje się o wiele łatwiejsze. Można bowiem przygotować sobie odpowiednią ilość posiłków przed wyjazdem i jedynie odgrzewać sobie kolejne w trakcie postoju. Oczywiście nie na każdym parkingu znajdzie się kuchnię, czy mikrofalówkę ale zawsze można ze sobą zabrać kuchenkę turystyczną.
Jeśli już koniecznie musimy przekąsić coś między posiłkami, niech będą to orzeszki, nasiona czy suszone lub świeże owoce.
Fakt numer 6: Zdrowy kierowca, to bezpieczny kierowca.
Początki bywają trudne. Jest tak nie tylko w przypadku treningów. Jednak gdy przetrzymać najgorsze, później są same korzyści. Wystarczy wymienić lepsze samopoczucie, więcej zdrowia, lepszą zdolność koncentracji, odporność na stres, zmniejszoną podatność na choroby układu krążenia i układu nerwowego. To znaczy, że mniej sytuacji na drodze jest w stanie wyprowadzić kierowcę z równowagi, a tym samym zmniejsza się ryzyko wypadków i innych niebezpiecznych zdarzeń drogowych.
Ćwiczmy zatem dla siebie, swoich bliskich i innych użytkowników dróg.
Komentarze