Każdy kierowca – szczególnie ten zawodowo wożący ludzi – powinien w pierwszej kolejności dbać o bezpieczeństwo pasażerów, swoje oraz innych uczestników ruchu lądowego. Niestety w toku postępowania egzaminacyjnego badającego kwalifikacje i umiejętności przyszłych kierowców, nie sprawdza się, czy kandydat nie jest przypadkiem idiotą.
Nie trzeba mieć doktoratu z prawa i wiedzieć, że można poświęcić dobro niższej wartości, by ratować to o znacznie większej. W tym przypadku mowa o drobnym uszkodzeniu przedniej szyby i poszycia autobusu oraz rogatki (dobra prawne mniejszej wagi) kontra życie i zdrowie pasażerów autobusu oraz własne (dobro prawne większej wagi).
W takiej sytuacji wystarczy, zamiast dyplomu z wydziału prawa renomowanej uczelni, odrobina zdrowego rozsądku, by bez wahania wcisnąć prawy pedał i wyłamać rogatkę, ratując w ten sposób życie kilku(nastu?) ludzi.
Niestety, kierowcy autobusu ewidentnie zabrakło instynktu, rozsądku, a być może i kubatury klejnotów rodzinnych, by po wjechaniu na przejazd kolejowy wprost pod koła rozpędzonego pendolino, dodać nieco gazu i wyłamać rogatkę.
No zresztą zobaczcie sami:
Komentarze