Firmy transportowe prowadzące działalność na terenie Niemiec na ogół nie muszą wypłacać pracownikom wyrównania do tamtejszej płacy minimalnej. W połączeniu z bliskością położenia czyni to zachodnich sąsiadów naturalnym rynkiem dla polskich przewoźników. Poruszając się po niemieckich drogach należy jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii, co pomoże uniknąć kłopotów i kar finansowych przewyższających niekiedy wartość frachtu.
– Najnowszy przewodnik „ABC Przewoźnika”, przygotowany wraz z Kancelarią Transportową Koben, poświęciliśmy Republice Federalnej Niemiec. To kraj, w którym polscy przewoźnicy są bardzo aktywni na praktycznie wszystkich rynkach, począwszy od transportu towarów dla niemieckich producentów, a kończąc na obsłudze ruchu turystycznego. Wynika to z sąsiedztwa i bliskich więzi gospodarczych, ale też z korzystnych regulacji dotyczących płacy minimalnej, do której można zaliczyć zdecydowaną część diety i ryczałtów. Pamiętajmy jednak, że wiele niemieckich przepisów dotyczących transportu jest bardzo restrykcyjnych, a do tego są one stanowczo egzekwowane – zwraca uwagę Piotr Gąska, dyrektor Rynku Transportu Ciężkiego w PKO Leasing.
Na niemieckie drogi tylko z dobrze zabezpieczonym ładunkiem
Obecnie u zachodnich sąsiadów coraz częściej spotykamy się z wysokimi karami pieniężnymi za poruszanie się pojazdem ponadgabarytowym, przekroczenie jego dopuszczalnej masy całkowitej oraz za nieodpowiednie zabezpieczenie ładunku. Z uwagi na to, że naruszenia te są bardzo częste, mogą ponadto powodować zagrożenie w ruchu drogowym lub uszkodzenie nawierzchni drogi, wprowadzono nową metodę obliczania kar. Ich wysokość niejednokrotnie sięga kilku tysięcy euro i może przekroczyć wartość frachtu.
– Kary pieniężne mają w Niemczech zastosowanie nie tylko do samochodów powyżej 3,5 t, lecz również do lżejszych pojazdów, na przykład busów. Ponadto po wykryciu nieprawidłowości w wykonywaniu usługi transportowej przewoźnika i kierowcę mogą spotkać inne negatywne konsekwencje. Zależnie od przypadku odpowiedni niemiecki organ ma prawo zażądać podstawienia pojazdu, który będzie miał zgodne z przepisami wymiary albo na który zostanie przeładowana nadwyżka towaru. Może pojawić się też konieczność prawidłowego zabezpieczenia ładunku albo skorzystania z usług miejscowej firmy, która się w tym specjalizuje – wskazuje Mark Kliś radca prawny z Kancelarii Transportowej Koben.
Kiedy kierowca może odpoczywać w kabinie pojazdu?
Od maja 2017 r. na terenie Niemiec zakazanym jest, by kierowcy odpoczywali w kabinie pojazdu. Grozi za to kara, która może być nałożona zarówno na kierowcę (500 euro), jak i przedsiębiorstwo transportowe (1,5 tys. euro). Dopuszczalność stosowania takich sankcji potwierdził Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 20 grudnia 2017 r.
Zagadnienie jest jednak złożone, nie każdy odpoczynek kierowcy będzie bowiem uznany za spełniający kryteria wskazane w obowiązującym rozporządzeniu. Niekiedy pozwala to uniknąć kary bądź zmniejszyć jej wymiar.
Kabotaż – wyłącznie na ściśle określonych warunkach i z ubezpieczeniem
Przewoźnicy chcą unikać pustych przejazdów. Kabotaż jest więc naturalną praktyką, zwłaszcza w kraju tranzytowym, takim jak Niemcy. Podobnie jak w całej Unii Europejskiej, za Odrą można go wykonywać tylko na ściśle określonych zasadach. Zgodnie z nimi dopuszczalne są trzy operacje kabotażowe w ciągu siedmiu dni od całkowitego rozładunku towaru przewożonego w transporcie międzynarodowym. Nie może być to jednak więcej niż jedna operacja w jednym państwie w ciągu trzech dni od wjazdu do niego „na pusto”.
Na zachodzie Europy praktyką jest traktowanie każdego załadunku jako oddzielnej operacji. Jeśli nastąpią po nim na przykład trzy rozładunki, zostaną uznane za trzy operacje. W Niemczech spotkać się można jednak z praktyką, że jeżeli na zleceniu figuruje jeden odbiorca mający na przykład trzy oddziały, to dostawy do nich zostaną uznane za pojedynczą operację kabotażową, niezależnie od liczby listów przewozowych. Warto zatem poświęcić czas na zapoznanie się z punktem widzenia organów niemieckich, aby uniknąć kary, ale też nie wiązać sobie rąk nadmiernie ostrożną interpretacją przepisów.
Na koniec przypomnijmy, że każda firma transportowa, która w Niemczech przewozi lub chce przewozić towary pojazdami o DMC powyżej 3,5 t, musi mieć ubezpieczenie od odpowiedzialności za szkody w ładunku i opóźnienia w dostawie.
Całość ABC Przewodnika można pobrać tutaj.
Komentarze