Po wielu miesiącach oczekiwań ujawniono wreszcie szczegóły normy Euro 7. Okazuje się ona mniej restrykcyjna, niż się spodziewano, ale niektóre wymogi są zaskakujące. Sprawdzamy, od kiedy zacznie obowiązywać i jakie regulacje wprowadzi?
Spis treści:
- Od kiedy zacznie obowiązywać norma Euro 7? Dwie daty.
- Szczegóły normy Euro 7. Niektóre zmiany zaskakują.
- Tego chyba nikt się nie spodziewał: Euro 7 dla aut elektrycznych.
- Efekty wprowadzenia normy Euro 7. Czy to ma sens?
Norma Euro, czyli europejski standard emisji spalin, została wprowadzona w 1992 roku i dotyczyła wtedy aut osobowych oraz lekkich ciężarówek. Na przestrzeni lat jej zapisy stawały się coraz bardziej restrykcyjne, zmuszając konstruktorów samochodowych silników przede wszystkim do obniżenia emisji spalin i cząstek stałych. Ale najnowsza aktualizacja tej normy idzie o krok dalej. Sprawdźmy szczegóły Euro 7.
Od kiedy zacznie obowiązywać norma Euro 7? Dwie daty.
Obostrzenia normy Euro 7 zaczną obowiązywać od 1 lipca 2025 roku producentów aut osobowych. Dwa lata później, czyli od 1 lipca 2027 r., wymogi Euro 7 będą musiały spełniać także nowe pojazdy transportowe. Chodzi zarówno o auta dostawcze i ciężarowe, jak i autobusy. Co ciekawe, Euro 7 nie dotyczy już wyłącznie pojazdów z napędem spalinowym, ponieważ niektóre jej regulacje spełnić będą musiały również pojazdy elektryczne, zarówno te osobowe, jak i ciężarowe.
Szczegóły normy Euro 7. Niektóre zmiany zaskakują.
Prawdopodobnie największą nowością w stosunku do poprzednich wersji, jest w Euro 7 wprowadzenie identycznych norm emisji zanieczyszczeń dla wszystkich pojazdów bez względu na rodzaj paliwa, z którego korzystają. Takie same wymogi będą musiały więc spełnić “benzyniaki”, “diesle” oraz auta z napędem hybrydowym czy elektrycznym.
W tej sytuacji najbardziej pod górkę mają producenci silników wysokoprężnych, ponieważ Euro 7 ogranicza emisję tlenków azotu z dotychczasowych 80 mg/km do 60 mg/km, czyli do poziomu określonego dla jednostek benzynowych w Euro 6. Ponadto w przypadku aut ciężarowych zostaną wprowadzone kolejne obostrzenia, tym razem dotyczące emisji spalin podczas startu silnika. Dla rozruchu zimnej jednostki napędowej wynoszą one 350 mg/kWh, a jeśli motor jest ciepły 90 mg/kWh.
Wprowadzono także zapisy regulujące emisję formaldehydu, tlenku diazotu dla pojazdów ciężarowych oraz amoniaku dla pojazdów osobowych. A emisja cząstek z rur wydechowych ma zostać zredukowana o 13%.
Zaskakująca nowością są jednak ograniczenia dotyczące ścieralności opon i elementów układów hamulcowych, które przecież także emitują cząstki stałe. Wydłużono również przebieg i okres eksploatacyjne, w czasie których cały układ napędowy ma spełniać nowe normy. W Euro 7 ma to być odpowiednio 200 tys km lub 10 lat. Pojazdy mają być również wyposażone w układy elektroniczne do monitoringu emisji zanieczyszczeń, dzięki którym będzie można na bieżąco kontrolować czy auto nadal spełnia normy Euro 7.
Tego chyba nikt się nie spodziewał: Euro 7 dla aut elektrycznych
Warto zauważyć, że wymagania Euro 7 w zakresie emisji zanieczyszczeń ultradrobnych (do 10 nanometrów) podczas eksploatacji opon oraz elementów układów hamulcowych będą musiały spełniać także wszystkie pojazdy elektryczne. Dodatkowo w Euro 7 mają znaleźć się również wymogi dotyczące żywotności akumulatorów e-samochodów. Konkretów na razie brak, ale wśród propozycji znalazła się utrata nie więcej niż 20% pojemności akumulatorów po 100 tys. km i 30% po 160 tys. km.
Efekty wprowadzenia normy Euro 7. Czy to ma sens?
Według Komisji Europejskiej dostosowanie pojazdów do wymogów normy Euro 7 nię będzie zbyt drogie w autach osobowych. Oszacowali, że to średni koszt rzędu 120 euro. Ale już w samochodach ciężarowych oscylować ma on w granicach 2600 euro. Jak pokazuje historia, wprowadzenie nowej normy sfinansują nabywcy pojazdów spełniających Euro 7, na których producenci automotive przeniosą koszty modernizacji.
KE oszacowała także, że dzięki przestrzeganiu wymogów nowej normy do 2035 r. pojazdy o DMC powyżej 3,5 tony zmniejszą emisję tlenków azotu o 56%, a emisję cząstek stałych o 39%. Można jednak postawić pytanie o sens tych wszystkich działań, skoro od 2035 r. na terenie UE nie będzie można kupić nowego auta osobowego z silnikiem spalinowym, a coraz częściej mówi się także o szybkim wprowadzeniu zakazu sprzedaży spalinowych ciężarówek. Niezależnie od tego, poznaliśmy wymagania normy Euro 7 i wiemy, że już od 2027 r. wszystkie ciężarówki będą musiały je spełniać.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
impatiens, 31 stycznia 2023, 13:39 0 0
Czy można poprosić o źródło?
Odpowiedz