Tani samochód elektryczny – z akumulatorami żelowymi albo kwasowo-ołowiowymi

5 maja 2023, 12:45

Zdecydowana większość samochodów elektrycznych jest zasilana z baterii litowo – jonowej, litowo – polimerowej albo litowo – sodowej. Takie auta są bardzo drogie. Ale są też produkowane tanie auta elektryczne, zasilane z akumulatorów żelowych albo kwasowo – ołowiowych. Są one klasyfikowane jako samochody, jednak dla wielu odbiorców nazywanie takiego pojazdu w ten sposób może być pewnym nadużyciem. Niemniej jednak można znaleźć szereg zastosowań dla tego typu aut – na przykład komercyjnych i specjalistycznych.

W tym artykule zajmiemy się właśnie pojazdami użytkowymi z napędem elektrycznym.

Samochód elektryczny bez baterii litowo – jonowej?

Najdroższą rzeczą w samochodzie elektrycznym jest bateria litowo – jonowa (albo jej odmiany litowo – polimerowa czy litowo – sodowa). Przykładowo, bateria ok. 100 kWh kosztuje ponad 120 tys. złotych (średnio, w zależności od producenta, regionu itd.).

Sama bateria to oczywiście nie wszystko. Do jej prawidłowego funkcjonowania niezbędny jest rozbudowany układ chłodzenia i ogrzewania, z szeregiem czujników i urządzeń wykonawczych (pompa cieczy, ogrzewanie płynu). Wykorzystuje on kilkanaście litrów standardowego płynu chłodniczego, opartego o glikol (jak w standardowym aucie spalinowym).

Drogi jest też silnik elektryczny wysokiej mocy, na prąd zmienny, który pomimo swojej prostej konstrukcji może kosztować 30 tys. złotych.

Jak zrobić tani samochód elektryczny? Wystarczy zastosować prosty trójfazowy silnik i inny rodzaj zasilania. Na przykład baterie kwasowo – ołowiowe (taka sama technologia jak w akumulatorze rozruchowym 12 V) albo baterie żelowe.

Plusem jest niska cena pojazdu. Ale jest kilka minusów. To niewielki zasięg i duże obciążenie auta przez akumulatory, które są ciężkie i zajmują dużo miejsca. Do tego dochodzi niewielka prędkość pojazdu. Zazwyczaj nie przekraczająca 50 km/h. Im więcej obciążenia – tym niższa prędkość, możliwa do uzyskania.

Elektryczny mini pickup

Chińscy producenci mają w swoich ofertach setki modeli mini pickupów z napędem elektrycznym. Produkuje je mnóstwo firm. Wiele z nich jest do siebie podobnych, jak dwie krople wody. Być może powodem jest niskie poszanowanie dla własności intelektualnej, tak charakterystyczne dla firm z Kraju Środka.

Uroda tego typu pojazdów także nie rzuca na kolana. To delikatne określenie. Pojazdy są zazwyczaj koszmarnie brzydkie pod względem urody, mają nieproporcjonalne nadwozia i bardzo małe koła.

Ich największym atutem jest cena. Gotowy do jazdy elektryczny mini pickup, fabrycznie nowy, można kupić w cenie 2000 – 2500 USD.

Jinpeng DS
Jinpeng DS, fot. strona producenta

Jako przykład weźmiemy pojazd Jinpeng DS. To elektryczny pickup, produkowany już od kilku lat. Zdaniem producenta, zasięg pojazdu wynosi od 100 do 140 kilometrów. Prędkość maksymalna to 40 km/h.

Miniaturowy pickup mierzy 3760 mm długości, 1450 mm szerokości i 1600 mm wysokości. Już sam wymiar dotyczący szerokości daje nam wyobrażenie o wielkości kabiny i komforcie jazdy. Rozstaw osi pojazdu to 2400mm, a promień skrętu wynosi 5,2 metra. Prześwit wynosi 150 mm.

Pojazd waży 620kg i może podjechać pod wzniesienie o maksymalnym nachyleniu 15 stopni. Źródłem zasilania są akumulatory kwasowo ołowiowe 72V, a napęd stanowi silnik 72V 1800W.

Ładowanie akumulatorów do pełna trwa do 10 godzin. Oczywiście, nie ma mowy o żadnych szybkich ładowarkach, mamy do czynienia ze standardowymi akumulatorami. Pojazd porusza się na kołach o średnicy 12 cali (opony 145/70).

W praktyce nie ma tu elementów wyposażenia, dotyczących bezpieczeństwa czy wsparcia kierowcy. Na wyposażeniu jest za to zawsze dotykowy tablet z możliwością słuchania muzyki i LED – owe oświetlenie. Jak w limuzynie.

Auto i jego pobratymcy z innych fabryk oferowane jest w dziesiątkach wersji. To między innymi pojazd z otwartą ładownią, z dachem nad ładownią i siatkowymi osłonami, zabudowany, jako baza do małego food trucka (często już wyposażonego i gotowego, np. do sprzedaży lodów), pojazd dostawczy dla kuriera, pojazd dostawczy dla restauracji, auto dla firm sprzątających ulice, auto dla firm zajmujących się pracą na zieleńcach i wiele innych.

Elektryczny samochód dostawczy na baterie kwasowo – ołowiowe

Tani elektryczny samochód nie zawsze jest miniaturowy i nie zawsze musi wyglądać jak potworek. Są też produkowane niewielkie auta dostawcze, o standardowych rozmiarach i o wyglądzie możliwym do zaakceptowania.

Firma Quingdao Hetanch Truck ma w swojej ofercie małe auta dostawcze z napędem elektrycznym, gdzie stosuje się dwa rodzaje napędu do wyboru: z bateriami kwasowo ołowiowymi i z bateriami litowo – jonowymi.

Oczywiście pojazd z napędem zasilanym z baterii kwasowo – ołowiowych jest o wiele tańszy od pojazdu z zasilaniem z baterii litowo – jonowej. Fabrycznie nowy kosztuje 12.000 USD (w Chinach). Wersja z baterią litowo – jonową (30 kWh) kosztuje 20.000 USD.

Pojazd Quingdao Hetanch Truck
Pojazd Quingdao Hetanch Truck, fot. qdtruck Made in China

Lekka ciężarówka o ładowności do 1 tony może jechać z prędkością do 50km/h. Jest zasilana z akumulatorów kwasowo ołowiowych 72V 150Ah i oferuje zasięg do 120 kilometrów. Jej wersja z bateriami litowo – jonowymi oferuje zasięg do 220 kilometrów.

Pojazd jest oferowany w wersjach dostosowanych do przewozu różnych towarów (w tym przesyłek kurierskich), w wersjach specjalistycznych, takich jak chłodnia i mały HDS i wielu innych. Taki pojazd może znaleźć zastosowanie w parkach przemysłowych i w logistyce miejskiej.

Pojazd ma dwuosobową kabinę, a jego wymiary to 3950 mm długości, 1500 mm szerokości i 2560 mm wysokości. Nadal trudno mówić o komforcie w kabinie, jednak można załadować nawet do 1 tony towaru. Pojazd porusza się na 13 – calowych kołach.

Oczywiście, w cenie 12.000 USD kierowca otrzymuje wsparcie w postaci… panelu z zegarami. Żadnej poduszki powietrznej, wspomagania kierownicy czy układów bezpieczeństwa.

Czy takie pojazdy mogłyby stanowić alternatywę dla standardowych elektryków z bateriami litowo – jonowymi?

Można zapytać, “dlaczego nie?”. Nawet, gdyby je wyposażyć w odpowiednie systemy bezpieczeństwa, byłyby nawet o połowę (lub więcej niż o połowę) tańsze w zakupie od swoich odpowiedników z bateriami litowo – jonowymi. Koszty wymiany zużytych baterii kwasowo – ołowiowych także nie przeraziłyby właściciela pojazdu. Zasięg do 120 kilometrów w pełni wystarczałby dla wielu firm.

Istnieją oczywiście też auta osobowe z napędem zasilanym przez baterie kwasowo – ołowiowe. Można być pewnym, że i w polskich warunkach taki pojazd mógłby znaleźć nabywców.

Jak na razie jednak osobowe auta produkcji chińskiej (najczęściej mikro samochody i trójkołowce), zasilane z baterii kwasowo – ołowiowych, są w większości przerażająco brzydkie, słabo wyposażone i przypominają obudowany skuter elektryczny. Co ciekawe, są już firmy, które je do Polski oficjalnie sprowadzają i oferują jako auta miejskie. Za taki pojazd w naszym kraju trzeba zapłacić ok. 25.000 zł.

To oczywiste, że wolimy wygodnego, starego, 15 – letniego diesla. Ale co na to Unia Europejska?

A kiedy taki pojazd wjedzie do naszego warsztatu?

Niestety, w większości przypadków będziemy musieli jego właściciela wyprosić i skierować do innego warsztatu. Dlaczego? Bo zgodnie z prawem, możemy w naszych warsztatach naprawczych obsługiwać bez specjalnego wyposażenia tylko tzw. lekkie hybrydy (mild hybrid), w których instalacja elektryczna pracuje z maksymalnym napięciem do 48 V.

W opisanych przez nas pojazdach instalacja elektryczna osiąga napięcie powyżej 60V (najczęściej 72V), a to oznacza, że warsztat, jeśli chce naprawić taki pojazd, musi być przygotowany jak do obsługi rasowej hybrydy i „elektryka”. Czyli mieć zaliczony egzamin i uprawnienia SEP do 1kV, osobne stanowisko, specjalny strój ochronny, izolowane narzędzia, izolowany podnośnik itd.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!