Instytut Jagielloński dokonał analizy korzyści związanych z wprowadzeniem otwartego elektronicznego poboru opłat od samochodów osobowych na polskich autostradach. Pokazała ona, że wprowadzenie systemu da kierowcom wygodę oraz oszczędność czasu i pieniędzy, zaś Skarbowi Państwa – poważne oszczędności. Jego uruchomienie może jednak opóźnić GDDKiA.
Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju publicznie opowiedzieli się za jak najszybszym wprowadzeniem systemu MLFF (Multi-Lane Free Flow). Ostatnie deklaracje przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad poddają jednak szybką i sprawną realizację przedsięwzięcia w wątpliwość. Każą również zadać pytanie, czy GDDKiA działa w porozumieniu z nadzorującym je ministerstwem, czy też prowadzi autonomiczną politykę.
– „W przypadku zastąpienia nieefektywnego i archaicznego systemu winietowego elektronicznym systemem poboru opłat od samochodów ciężarowych udało się wypracować jednomyślność przedstawicieli głównych sił politycznych. Istnieje ogromna szansa, że również w przypadku udogodnień dla kierowców na polskich autostradach polityka nie będzie przeszkodą do płynnego wdrożenia nowych rozwiązań” – zaznaczono w cytowanej analizie Instytutu Jagiellońskiego.
Ze wszystkich środowisk politycznych płyną pozytywne oceny planowanej „autostradowej rewolucji”, lecz w oficjalnych stanowiskach, GDDKiA dystansuje się od planów szybkiego i oszczędnego wdrożenia systemu MLFF. Dyrekcja, zamierza raczej ogłosić przetarg na wdrożenie systemu elektronicznego poboru opłat.
Kontrakt, dotyczący budowy, rozszerzenia i obsługi systemu viaTOLL, został skonstruowany z myślą, by nowoczesne, elektroniczne rozwiązania w razie potrzeby stosować również do aut osobowych – w oparciu o zbudowaną za publiczne pieniądze i stanowiącą publiczną własność infrastrukturę. Operator systemu viaTOLL pobór elektroniczny od pojazdów osobowych ma w swojej umowie – otrzymuje za to pieniądze. W tym kontekście pomysł, by budować kolejny, równoległy system elektronicznego poboru opłat nie jest uzasadniony ani prawnie, ani merytorycznie, ani finansowo.
Zdaniem Instytutu, stanowisko GDDKiA stoi w sprzeczności z deklaracjami rządu, który zapowiedział, że będzie dążył do jak najszybszej likwidacji bramek na polskich autostradach – być może już w 2016 roku. Jeżeli chodzi o finansową stronę „przetargowego” pomysłu, to można oszacować, że koszty samego przygotowania do budowy takiego systemu to kilkadziesiąt milionów złotych, a koszt oddzielnego systemu informatycznego i oddzielnej sieci dystrybucji urządzeń to kilkaset milionów złotych.
System viaTOLL i istniejąca infrastruktura stanowią własność publiczną, zbudowaną i utrzymywaną za publiczne pieniądze. Instytut sugeruje, ze w pomyśle budowy kolejnego systemu nie chodzi o dobro publiczne i wygodę obywateli.
Instytut Jagielloński zwrócił się do Pani Minister Elżbiety Bieńkowskiej z publicznym zapytaniem o następujące kwestie:
- Czy stanowisko GDDKiA jest tożsame ze stanowiskiem Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju?
- Czy opinia publiczna pozna argumenty, przemawiające za budową równoległego systemu elektronicznego poboru opłat?
- Czy znane są szacunkowe koszty budowy i utrzymania takiego systemu?
-
Czy budowa drugiego systemu poboru opłat nie stoi w sprzeczności z zapisami kontraktu z operatorem systemu viaTOLL i – co za tym idzie – nie będzie wiązała się z koniecznością wypłaty odszkodowania dla operatora?
Aby uwolnić polskich kierowców od uciążliwości związanych z manualnym poborem opłat, kwestie te powinny zostać wyjaśnione jak najszybciej. Ważne, aby w tej kwestii nie tylko politycy, ale i urzędnicy różnego szczebla mówili jednym głosem.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
178.43.162.*, 1 lipca 2014, 9:02 0 0
W całym tym systemie,chodzi o to by znowu zarobili kolesie! I nie chodzi tu o dobro obywateli, którego pieniądze wyrzuca się w błoto.Najlepiej widać to na A4,gdzie łupi się kierowców opłatami,a państwo tłumaczy,że nie ma wglądu w umowę koncesyjną! Skandal i kpina jaka nie byłaby możliwa w każdym innym cywilizowanym kraju.
Odpowiedz
83.22.24.*, 1 lipca 2014, 9:25 0 0
Niestety w naszym kraju to normalne, bogacą się Ci przy "korycie".
Do polityki i rządów dostają się ludzie będący na skraju bankructwa, którym nie wyszło w biznesie lub sami utopili własną kasę!
Teraz mogą na naszym "garbie" jechać śmiejąc się ze wszystkiego?!
Niestety trzeba by wybić co najmniej trzy pokolenia i spalić wszystkie ułomne ustawy, które nasi "praworządni" stworzyli, może wtedy właśnie tym z "garbem" żyło by się lepiej?!
Raczej nie ma co na to liczyć.
Odpowiedz
80.52.236.*, 1 lipca 2014, 9:35 0 0
Chcielibysmy poznać odpowiedź pani minister i kiedy interes publiczny bedzie priorytem
rządzacych.Panie Premierze proszę w końcu kontrolować tych szleńców z GDDKiA z chorymi
poysłami za które my obywatele musimy płacić.
Odpowiedz
77.252.178.*, 1 lipca 2014, 17:21 0 0
W tej sprawie musi się odbyć spotkanie w "Sowa & Przyjaciele" aby określić których "przyjaciół" dopuścić do biznesu...
Odpowiedz