Stefano Vincinelli, dyrektor generalny Fiege regionu Południowej i Środkowo-Wschodniej Europy, został członkiem zarządu Fiege Group. Zmiana struktury organizacyjnej grupy Fiege związana jest z rozwojem i ekspansją firmy. Pozwoli na uproszczenie procesów decyzyjnych i zachowanie elastyczności firmy.
– „Dzięki rozszerzeniu zarządu możliwe będzie jeszcze sprawniejsze i bardziej efektywne zarządzanie całą grupą Fiege, której oddziały znajdują się w 18 krajach. Przyspieszenie procesów decyzyjnych pozwoli na dynamiczne reagowanie na potrzeby klientów i oferowanie im indywidualnych atrakcyjnych kosztowo rozwiązań logistycznych. W firmie rodzinnej, jaką jest grupa Fiege, realizowanie specjalnych, niestandardowych zamówień, doskonała obsługa i szybkość podejmowania decyzji stanowi naszą przewagę konkurencyjną nad innymi przedsiębiorstwami. Jesteśmy dumni, że nowi członkowie zarządu to liderzy z długoletnim doświadczeniem zawodowym, pracujący w strukturach Fiege od wielu lat.” – Mówi Dr. Hugo Fiege, Prezes Zarządu.
Do obecnych członków zarządu: Dr. Hugo Fiege, Heinz Fiege, Dr. Stefan Kurrle, Alfred Messink i Jens Fiege, na początku 2012 roku dołączą: Thomas Knopf, Michael Müller, Peter Scherbel, Stefano Vincinelli oraz Felix Fiege.
Stefano Vincinelli z grupą Fiege związany jest od 23 lat, kiedy to rozpoczynał swoją karierę w branży logistycznej. Posiada bogate doświadczenie zawodowe, które zdobywał na międzynarodowych rynkach – europejskich i amerykańskim. Jego pasją są podróże i czytanie książek. Biegle posługuje się sześcioma językami – w tym językiem polskim.
Vincinelli jest związany z Polską od 1997 roku. Przez pierwsze 10 lat istnienia Fiege w Polsce pełnił rolę dyrektora generalnego odpowiadając za stworzenie i całokształt działalności polskiego oddziału firmy. Od 2006 roku zarządzał spółkami należącymi do grupy Fiege w Hiszpanii i Portugalii, a w kolejnych latach także we Włoszech. Odpowiada za zarządzanie i rozwój strategii biznesowej w regionie.
Od 2006 roku Dyrektorem Generalnym polskiego oddziału Fiege jest Piotr Kohmann.
Komentarze