Taką tezę postawiła prokuratura badające sprawę samobójczej śmierci 31-letniego kierowcy, który powiesił się w toalecie MOP-u na autostradzie A4 w Kozłowie.
Do tragedii doszło pod koniec maja w Punkcie Obsługi Pasażera Kozłów. Na policję wpłynęło zgłoszenie, że z parkingu została skradziona ciężarówka wypełniona materiałami budowlanymi o wartości 2 mln zł. Pracownik MOP-u zadzwonił na policję na prośbę 31-letniego kierowcy ciężarówki, któremu to miała zostać ukradziona ciężarówka. Chwilę później na numer alarmowy zadzwoniono z informacją, że w toalecie MOP-u znaleziono zwłoki kierowcy.
Jak się okazało później, w wyniku ustaleń śledczych, ciężarówka wcale nie została skradziona, tylko znajdowała się na innym parkingu.
– Punkty MOP Kozłów są lustrzane po obu stronach autostrady i połączone tunelem dla pieszych. Ciało kierowcy odnaleziono po drugiej stronie, niż zaparkowaną ciężarówkę – mówi Paweł Sikora, prokurator rejonowy Prokuratury Gliwice-Zachód.- Mogło dojść do pomyłki – dodaje.
Istnieje hipoteza, że kierowca w trakcie odpoczynku, mógł kilkukrotnie przechodzić z jednej strony autostrady na drugą i w końcu stracił rachubę. Przy podobnym wyglądzie parkingów mógł zapomnieć, gdzie zaparkował lub nie rozpoznał na którym znajduje się parkingu. W organizmie mężczyzny wykryto alkohol. Nie wiadomo czy mężczyzna spożywał alkohol na postoju, nim zgłosił kradzież, czy już po tym fakcie.
Prokuratura cały czas bada sprawę.
Komentarze