Firmy przewozowe stosują różne systemy wynagradzania kierowców. Niektóre z nich są jednak zakazane przez obowiązujące przepisy.
Jakość usług transportowych w dużej mierze zależy od umiejętności zatrudnionych kierowców. Najczęstszą chyba przyczyną problemów ze sprawnym wykonywaniem kolejnych zleceń transportowych są właśnie niedociągnięcia ze strony kierowców – nieostrożna jazda, opóźnienia w przewozie, braki w dokumentacji itp. Dlatego też tak ważne dla firm przewozowych powinno być przykładanie należytej wagi do zatrudniania odpowiedniej kadry kierowców.
Brak rąk do kierownicy
Tymczasem w branży transportowej coraz bardziej odczuwalny staje się brak wykwalifikowanej kadry kierowców zawodowych. Z powodu masowych wyjazdów do pracy za granicą doszło wręcz do sytuacji, że szansę na sukces rynkowy mają przede wszystkim te firmy transportowe, które potrafią zapewnić sobie szeroką kadrę doświadczonych kierowców. Nie może to jednak odbywać się za wszelką cenę, nie bacząc na umiejętności i doświadczenie zatrudnianych osób, skoro powoduje to spadek jakości świadczonych usług.
Coraz wyższe płace
Najważniejszym argumentem polskich firm przewozowych walczących o kierowców jest zaoferowanie im odpowiednio wysokich pensji. W zasadzie głównie ten argument może skłonić kierowców do pozostania w kraju. Jednocześnie jednak przewoźnicy chcą zagwarantować sobie możliwość wpływania na wysokość płac, jakie otrzymują poszczególni kierowcy. Oczywiście najwyższe wynagrodzenia powinny otrzymywać najlepsi i najbardziej doświadczeni kierowcy, wykonujący pracę na najtrudniejszych trasach.
Dlatego też tak istotna jest znajomość przepisów regulujących dopuszczalne sposoby wynagradzania kierowców. Sposoby te są uzależnione przede wszystkim od podstawy zatrudnienia kierowców. Nie ma w tej mierze szczegółowych statystyk, jednak najczęściej zawodowi kierowcy posiadają umowę o pracę, albo prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej.
Umowa o pracę
W sytuacji, gdy zawodowy kierowca wykonuje swoją pracę na podstawie umowy o pracę, jego sytuacja odnośnie wynagrodzenia zasadniczo nie różni się od innych szeregowych pracowników. Najczęściej w umowie o pracę strony sztywno określają miesięczne wynagrodzenie pracownika, np. w kwocie 4.000 zł brutto. Wówczas kierowcy należy się tak określone wynagrodzenie niezależnie od tego, ile w danym miesiącu wykonał kursów, czy przez cały miesiąc był w trasie, czy też z powodu np. braku zleceń miał przestój (wystarczy, aby kierowca był gotów do świadczenia pracy).
Premie
Strony umowy o pracę mają jednak dość daleko idącą swobodę w zakresie określania dodatkowych elementów wynagrodzenia. Niektórzy przewoźnicy, chcąc bardziej uzależnić wysokość wynagrodzenia kierowcy od jakości jego pracy, rzetelności, terminowości, przestrzegania norm zużycia paliwa itp., wprowadzają do umów o pracę różnego rodzaju premie. W takich przypadkach trzeba tylko pamiętać, aby pensja zasadnicza (gwarantowana) wynosiła co najmniej tyle, ile aktualne minimalne wynagrodzenie za pracę (od 1 stycznia 2007 r. jest to kwota 936 zł). Potwierdza to wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 12 lipca 2005 r., w którym stwierdzono, że obligatoryjnym elementem wynagrodzenia za pracę jest wynagrodzenie zasadnicze, natomiast inne, dodatkowe składniki wynagrodzenia, wynikają m.in. z woli stron zawierających umowy o pracę (III APa 89/05).
Premie takie mogą mieć charakter wyłącznie uznaniowy (wówczas to przewoźnik jednostronnie decyduje, czy przyznać premię czy też nie), bądź obligatoryjny (wówczas przy spełnieniu wskazanych w umowie przesłanek kierowcy należy się premia i może jej dochodzić nawet przed sądem pracy). Zawsze trzeba więc wyraźnie określić, czy premia jest uznaniowa czy też obligatoryjna, dzięki czemu unikniemy niepotrzebnego sporu w sądzie pracy. Określając premie obligatoryjne warto też bardzo dokładnie określić przesłanki ich przyznania oraz wysokość, dzięki czemu będzie jasność kiedy premia się należy, a kiedy nie.
Samozatrudnieni kierowcy
W sytuacji, gdy kierowcy prowadzą działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej i świadczą na rzecz firmy przewozowej usługi kierowania pojazdami, strony mają w zasadzie daleko idącą dowolność co do sposobu określenia wynagrodzenia kierowcy. W zawartej cywilnoprawnej umowie o współpracy strony określają, czy kierowca otrzymuje co miesiąc sztywno określoną kwotę na podstawie wystawionej faktury VAT, czy też kierowca otrzymuje wynagrodzenie za każdy przejechany kilometr, albo np. określoną część przewoźnego (frachtu), który otrzymuje za dany przewóz firma przewozowa. Często strony przewidują również tzw. postojowe, a więc kwoty należne kierowcy w przypadku braku zleceń, bądź też wynagrodzenie za świadczenie innych usług niż kierowanie pojazdem (np. sprzątanie pojazdu, ładunek i wyładunek towarów).
Określając wynagrodzenie kierowcy warto wskazać, czy wskazana kwota jest kwotą brutto (zawiera podatek od towarów i usług) czy też netto (bez podatku VAT). Jeżeli strony nic nie wskażą w umowie, zgodnie z art. 3 ustawy o cenach będzie to kwota brutto, a więc już zawierająca podatek VAT (kierowca otrzyma więc ostatecznie mniej).
Zatrudniając kierowców prowadzących samodzielną działalność gospodarczą trzeba pamiętać o ryzyku, które wiąże się z ewentualnymi zarzutami różnego rodzaju kontroli. Otóż istnieje ryzyko, że np. Inspekcja Pracy ustali, że zatrudnianie kierowców w danym przypadku stanowi obejście przepisów prawa pracy. Co gorsza, nowe przepisy podatkowe obowiązujące od 1 stycznia 2007 r. w pewnych sytuacjach w ogóle wykluczają samozatrudnienie (wówczas zaliczki na podatek oraz składki na ubezpieczenie społeczne obciążają firmę przewozową, a nie kierowcę, a kierowcy odpada możliwość wyboru liniowego 19 % podatku).
Co z kilometrówką
Najprostszym i najczęściej stosowanym przez firmy przewozowe elementem pozwalającym na uzależnienie wysokości płacy od wykonanej pracy jest wprowadzenie tzw. kilometrówki. Oznacza to, że wynagrodzenie kierowcy prowadzącego działalność gospodarczą jest uzależnione wyłącznie od liczby przejechanych w danym miesiącu kilometrów. Jest to najprostszy sposób określenia wynagrodzenia kierowcy, łatwo bowiem wyliczyć wysokość wynagrodzenia i jednocześnie wprost uzależnia wysokość wynagrodzenia od ilości wykonanej pracy. Wystarczy, że w umowie strony wskażą stawkę za przejechany kilometr. Kilometrówkę stosują również niektórzy przewoźnicy zatrudniający kierowców na podstawie umowy o pracę, przede wszystkim w formie dodatkowych premii (kierowca otrzymuje premię za każdy kilometr przejechany ponad określony miesięczny limit).
Zakaz kilometrówki?
Stosując kilometrówkę należy jednak mieć świadomość, że nie zawsze jest ona dopuszczalna. Ustawodawca nie może bowiem dopuścić do sytuacji, gdy kierowca, kierując się chęcią zarobienia jak największej kwoty, jeździł przez zbyt długi czas, nie zważając na wymagane przerwy.
Zgodnie z art. 26 ustawy o czasie pracy kierowców (ma ona zastosowanie do kierowców pracujących na podstawie umowy o pracę) warunki wynagradzania kierowców nie mogą przewidywać składników wynagrodzenia, których wysokość jest uzależniona od liczby przejechanych kilometrów lub ilości przewiezionego ładunku, jeżeli ich stosowanie wpłynęłoby na pogorszenie bezpieczeństwa jazdy. Do samozatrudnionych kierowców zastosowanie ma unijne rozporządzenie nr 3820/85 z dnia 20 grudnia 1985 r. w sprawie harmonizacji niektórych przepisów socjalnych odnoszących się do transportu drogowego. Zawiera ono przepis podobny do tego z polskiej ustawy. Zgodnie bowiem z art. 10 tego rozporządzenia wynagrodzenie kierowców za przebytą odległość i/lub ilość przewiezionego ładunku, nawet w formie premii lub dodatku do wynagrodzenia, jest zabroniona, chyba że wypłaty są tego rodzaju, iż nie zagrożą bezpieczeństwu na drodze.
W dniu 11 kwietnia 2007 r. wejdzie w życie nowe rozporządzenie (WE) nr 561/2006 z dnia 15 marca 2006 r., które zastąpi obecne. Wprowadzi ono bardzo podobny przepis, zabraniający stosowania kilometrówki, jeżeli może to zagrażać bezpieczeństwu drogowemu lub zachęcać do naruszeń przepisów rozporządzenia (art. 10).
Jak widać z powyższych przepisów, zasadą jest zakaz wprowadzania „kilometrówki”. Przepisy dopuszczają jednak wyjątek w sytuacjach, gdy wprowadzenie kilometrówki nie spowoduje zagrożenia na drodze ani nie będzie zachęcać do zbyt długiego prowadzenia pojazdu. Wadą tych przepisów jest brak definicji tych pojęć, co powoduje niepewność co do stosowania prawa.
Robert Walczak – prawnik w Kancelarii Prawnej Myszkowski & Walczak w Poznaniu, specjalista prawa transportowego
robert.walczak@m-w.pl
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
178.235.225.*, 23 maja 2012, 7:51 0 0
bez jaj kilometrówka i dostawy czasowe to zło. W Polsce kierowcy jeżdżą 90-80 km/h gdzie przepisy pozwalają im jechać 70 max 80 nikt na to nie patrzy i ma to w dupie. Wszyscy się spieszą bo jeszcze nie wyjechali a już są spóźnieni. Nie udało mi się jeszcze nigdy pracować w normalnej firmie która by jeździła na "tarczki". Wszędzie przegięcia i przymuszanie do tego. ITD to Instytut Tępych Debili. Nie mam na celu ubliżania funkcjonariuszom jednak samej instytucji robią kontrole na drogach, żeby poprawić bezpieczeństwo :-) niczym policjanci z radarami. A wystarczy wparować na firmę, braki kilometrów ostro karać np zabraniem licencji. Jeśli przewoźnik zniknie z rynku szybko się ta luka wypełni. A tak jak obecnie jest to przepraszam flota 50 auto może sobie pozwolić na braki w kilometrach i inne przewinienia. Bo czy masz 2 auta czy 200 podlegasz takiej samej karze.
Odpowiedz