Jako jedni z pierwszych mieliśmy okazję przejechać się najmocniejszą ciężarówką na świecie, Volvo FH16 700. Jak się tego można było spodziewać, imponuje ona swoją siłą.
Od razu na początku wybieram największy zestaw stojący na parkingu przy Volvo Democenter w Göteborgu. To typowy dla Szwecji zestaw 25,25 metrów z wózkiem i naczepą i dopuszczalnej masie całkowitej 60 ton. Bardziej niż moc maksymalna interesuje mnie moment obrotowy i biorąc go pod uwagę model ten powinien być nazwany FH 3150 – od jego maksymalnej wartości. Uważni czytelnicy pamietają, że to o 50 Nm więcej od 660-konnego poprzednika, który był i tak bardzo silny.
To samo można powiedzieć o nowej flagowej jednostce. Jak się tego spodziewałem, samochód wyrywa do przodu. Gdybym nie wiedział, że zestaw waży 60 ton, nie byłbym w stanie zgadnąć ciężaru ładunku po reakcji na naciśnięcie gazu.
Jedyną dostępną skrzynią biegów w FH16 700 jest I-Shift i nie mam nic przeciwko temu, gdyż skrzynia ta działa równie dobrze, jak w mniejszych modelach.
Nowością jest natomiast cichsza praca na biegu jałowym dzięki wprowadzeniu wtrysku wstępnego. Sprawdzam jeszcze to na parkingu. Rzeczywiście, stojąc przy pracującym silniku można „na ucho” zauważyć, że jest on cichszy od poprzednika.
Aby mieć właściwą perspektywę wskakuję za kierownicę 60-tonowego zestawu leśnego napędzanego 540-konnym silnikiem o maksymalnym momencie obrotowym 2.650 Nm i wyruszam nim na tę samą krótką trasę.
Ciąg dalszy tekstu w numerze 5/2009 miesięcznika TRAILER Magazine
Komentarze