Trucking Girl “70-metrową ciężarówką przez świat” – recenzja książki

23 listopada 2020, 11:00

Zapewne większość z Was kojarzy, kim jest Iwona Blecharczyk, znana również jako Trucking Girl. Kobieta w męskim środowisku kierowców zawodowych, jak ma w zwyczaju podkreślać, postanowiła napisać książkę o swoim życiu i działalności. Autorka prowadzi kanał na YouTube, jest również aktywna w mediach społecznościowych, na łamach których dzieli się swoimi przeżyciami i przemyśleniami na temat transportu kołowego z kobiecej perspektywy. Teraz przyszła pora na książkę. Czy warto zapoznać się z tą pozycją?

Bardzo modnym w ostatnim czasie trendem wśród osób, które zdobywają popularność, stało się pisanie książek na temat swojego życia. Stało się to jakby kolejnym, naturalnym etapem w budowaniu kariery, a zarazem jej monetyzowaniu. Pani Iwona postanowiła również pójść tym śladem, wydając swoje dzieło nakładem wydawnictwa Muza. Książkę otwiera cytat samej autorki na pierwszej stronie, po przeczytaniu, którego… nie wiedziałem czego spodziewać się po kolejnych akapitach. Szczęśliwie szybko okazało się, że utwór nie jest tomikiem poezji ciężarówkowej, a raczej pisanym w pierwszej osobie podsumowaniem swojego dotychczasowego życia i dokonań.

Droga mnie wołała. Gdy raz staniesz się człowiekiem drogi, ona upomni się o ciebie. Możesz walczyć, ale to ona wygra. Diabeł kusi cię dźwiękiem i pięknem ciężarówek, a pierwsza przejażdżka jest nieświadomym zawarciem paktu z nim. Sprzedajesz duszę. On też nigdy nie zapomina o żadnej duszy, którą skusił. Prędzej czy później rzucisz wszystko i dołączysz do konwoju.

Iwona Blecharczyk

Dla kogo pisana jest książka Iwony Blecharczyk?

Mamy w tej książce mnóstwo stron poświęconych pochodzeniu autorki, poznajemy bliżej jej rodzinę, relacje, które ukształtowały jej charakter i wartości, jakimi kieruje się w życiu. Później przychodzi pora na ciekawostki z życia zawodowego, opis przeżyć, niespodziewanych sytuacji czy codziennych trudów pracy kierowcy.

Z każdą kolejną stroną coraz bardziej zastanawiało mnie to, do kogo jest skierowany ten tytuł? Jaki jest profil odbiorcy dzieła Iwony Blecharczyk? Czy pisze ona do ludzi pracujących w branży transportowej? Do fanów śledzących ją w mediach? A może do osób, które dotychczas jej nie znały lub tylko usłyszały co nieco mimochodem? Może to także być pozycja skierowana dla bardzo wąskiej grupy odbiorców – kobiet, które chcą spróbować swoich sił w branży transportowej i szukają dodatkowego bodźca, który może je popchnąć do działania. Zapewne ta książka może być interesująca również dla innych kobiet wykonujących stereotypowo męskie zawody, które mogą dzięki temu porównać doświadczenia autorki z własnymi. Może sięgnąć po nią także ktoś, kto lubi chłonąć silne kobiece charaktery, jaki autorka bez cienia wątpliwości posiada. Ostatecznej odpowiedzi na zadane w nagłówku pytanie nie znalazłem. Nie wiem też, czy to argument na plus czy na minus dla tej książki.

Z tym dziełem mam także kilka innych problemów. Otóż podczas czytania Trucking Girl 70-metrową ciężarówką przez świat, w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że autorka próbuje “rozciągać przekaz” do granic możliwości, żeby za wszelką cenę osiągnąć magiczną granicę 300 stron. Dokładnie w ten sam sposób, w który niejedno z nas czyniło podczas pisania prac zaliczeniowych na studiach czy najróżniejszych egzaminów – wtedy kiedy uświadomiliśmy sobie, że tak naprawdę nie mamy wiele do powiedzenia, a liczba znaków w tekście musi się zgadzać.

Dostajemy więc obszerną relację na temat kur (rodzaj zwierząt hodowlanych przyp. red.) i ich relacji z główną bohaterką w gospodarstwie domowym, felieton na temat pracy ojca Pani Iwony na kombajnie czy też kulisy zdobycia tytułu Miss Podkarpacia. Rozumiem, że rodzina jest dla “Trucking Girl” bardzo ważna, ale poświęcanie 1/4 książki, jeśli nie więcej, na opowiadanie dziejów rodziny to trochę za dużo. Zwłaszcza w tytule, który ma być poświęcony przygodom autorki w transporcie drogowym… Pachnie mi to próbą sztucznego powiększenia grubości książki za pomocą mało istotnej treści, innymi słowy za pomocą “zapychaczy”. Świadczy o tym również jeszcze jeden trik, o wiele bardziej drażniący, a mianowicie zdjęcia.

To album ze zdjęciami czy książka?

Nic mnie nie wytrąciło z równowagi równie mocno, co mnogość zdjęć w tej książce. Jest ich zdecydowanie zbyt dużo i mają zbyt duży format. Co najmniej połowa z nich jest tam umieszczona jakby przypadkiem. Zrozumiałbym taki zabieg, gdyby to była książka o fotografii, jednak wtedy rozmiar książki, użyty papier i jakość zdjęć, byłaby zupełnie inna. Tu mamy do czynienia z chaotycznym wrzucaniem zdjęć, najczęściej bez kontekstu.

Przykładowo, można bez zapowiedzi “oberwać” Iwoną Blecharczyk w twarz, podczas próby doczytania zdania, które zaczyna się przykładowo na 94 stronie, a kończy się na 97. To, co zostaje wciśnięte pomiędzy zdanie, to gigantyczne zdjęcie zajmujące dwie strony z twarzą autorki. Taki zabieg potrafi kompletnie wytrącić z równowagi czytelnika. Takich przeskalowanych fotografii jest tam całe mnóstwo. Jedne przedstawiają pustą autostradę, inne pole z ciężarówką gdzieś na 2 planie, jeszcze inne Trucking Girl w kolejnej pozie z ciężarówką w tle, zachód słońca i masę innych, równie interesujących.

Czy książka Trucking Girl jest ciekawa?

Na pewno wymaga od swoich odbiorców cierpliwości. Trucking Girl 70-metrową ciężarówką przez świat zaczyna się robić interesująca po, mniej więcej, 1/3 swojej objętości. W momencie, gdy autorka zaczyna bardziej szczegółowo wprowadzać czytelnika w środowisko transportowe. Pojawiają się również wątki dyskredytowania kobiet w świecie motoryzacji, walka ze stereotypami, przedstawiana jest również specyfika pracy, pojawia się kilka pojęć branży TSL. Dowiadujemy się w skrócie jak wygląda życie kierowcy zawodowego.

Przy całym zrozumieniu intencji autorki, która próbuje swoją pracą, zarówno w mediach społecznościowych, jak i przy wydaniu tej książki, pokazać, że nie jest to tylko świat zamknięty dla mężczyzn i można zupełnie inaczej poukładać sobie życie, to sądzę, że ta książka jest po prostu zbyt płytka. Odnoszę nieodparte wrażenie, jakby ktoś próbował wydrukować bloga i go oprawić. Tak, jako wpisy na blogu, ta treść byłaby jak najbardziej w porządku.

Jednak wydaje mi się, że od książki oczekuje się więcej. Oczekuję, że autor ma w swojej historii do przekazania odrobinę więcej niż anegdoty o szyciu sukienki o piątej rano, że uzewnętrzni siebie, zostawi część swojej duszy na kartkach. Oczekuję tego zwłaszcza po książkach autobiograficznych, a ta – choć nie jest oficjalnie w ten sposób przedstawiana przez wydawcę – zdradza takie aspiracje. Niestety w tym przypadku tak się nie stało.

Nie brakuje wątków, które każą zastanowić się nad tym, czy treść książki na pewno została dobrze przemyślana. Np.:

Nie jest mi łatwo o tym opowiadać, ponieważ – jeśli oglądacie moje filmiki, to pewnie to wyznanie was zdziwi – jestem introwertyczką. Nie lubię dzielić się swoimi osobistymi sprawami, co też na pewno zauważyliście.

Dlatego więc autorka postanowiła napisać książkę o sobie oraz prowadzić media społecznościowe o życiu w trasie? Zastanawiające. Jednak, ja również zauważyłem, że Pani Iwona Blecharczyk nie lubi mówić o sobie, czym utwierdza nas w przekonaniu ta książka. Trucking Girl albo nie miała ochoty zanadto uzewnętrzniać się na poczet swojego dzieła albo gdzieś w podświadomości czuje, że jest na nie jeszcze trochę za wcześnie.

Rozumiem, że w życiu trzeba wykorzystywać okazje, które mogą nie przytrafić się ponownie. Być może także autorka pewne zawarte w książce treści uznała za pilne do przekazania. Osobiście jakoś jednak nie przemawiają do mnie książki podsumowujące czyjeś dokonania czy karierę, pisane kiedy autor nadal pozostaje zawodowo aktywny. Wydaje mi się bowiem, że autorka nie rozważa porzucenia pracy w charakterze kierowcy. A może się mylę?

Książkę Iwony Blecharczyk nazwałbym blogiem w wersji analogowej. Jeżeli ktoś akceptuje tę formę z pewnością nie będzie zawiedziony. Ja odczuwam pewien niedosyt. Liczyłem na nieco więcej, zwłaszcza że bardzo rzadko się zdarza, aby osoba związana zawodowo z branżą transportową pisała książkę.

Czytaliście książkę Trucking Girl 70-metrową ciężarówką przez świat? Jakie macie odczucia na ten temat? Podzielcie się opiniami w komentarzach.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

ArcticKnight, 8 sierpnia 2024, 18:24 0 0

Jako wieloletni Ice Road Trucker, który przejechał ponad 9 mln km po amerykańskim kontynencie od Arktyki po Tropiki uważam historię Iwony o pokonaniu Charlie Hill po rzekomym zaśnięciu podczas wjazdu na te najwyższe lodowe wzniesienie, za mało prawdopodobne. Iwona była tam pierwszy raz jako Rookie ( żółtodziób), Charlie Hill jest postrachem nawet u zawodowców ( raczej budzi, niż usypia)
Pozdrawiam
Kris

Odpowiedz