Od 1 października będzie działał już tylko jeden system poboru opłat drogowych e-TOLL. To rewolucja dla polskich przewoźników, którzy do tej pory za przejazd drogami płacili poprzez viaTOLL.
Zmiana systemu poboru opłat drogowych dotyczy ponad 1,2 mln pojazdów. Wymaga montażu nowych urządzeń lub modyfikacji obecnych. Firmy transportowe już powinny ich szukać, bo producentów, którzy dostali akredytację od Krajowej Administracji Skarbowej jest niewielu i może ich brakować na rynku.
– Nasze urządzenia są kompatybilne z nowym systemem poboru opłat, a po ich pomyślnych testach dostaliśmy od KAS zgodę na ich integrację z e–TOLL – podkreśla Tomasz Biernat, dyrektor IT w Grupie INELO.
Jeszcze w czerwcu 2021 r. na państwowych drogach płatnych działanie rozpocznie system poboru opłat e-TOLL, który jest oparty na technologii pozycjonowania satelitarnego. Zastąpi dotychczasowy viaTOLL korzystający z urządzeń komunikujących się za pomocą DSRC z bramownicami umieszczonymi na płatnych odcinkach dróg. Do 30 września będą działały oba systemy, ale od 1 października już tylko e–TOLL.
Dla kogo e–TOLL
System poboru opłat dotyczy przede wszystkim pojazdów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony i autobusów. O skali świadczą dane pochodzące jeszcze z systemu viaTOLL. W 2018 roku korzystało z niego 780 tys. użytkowników, a zarejestrowanych aut było ponad 1,2 mln. Ze względu na wytyczne Krajowej Administracji Skarbowej, która narzuciła dodatkowe rozwiązania technologiczne, niezbędna do integracji z system e-TOLL będzie wymiana lub modernizacja urządzeń. Oznacza to dodatkowe wydatki dla firm transportowych (rząd zapowiada ulgę podatkową), a także w przypadku urządzeń ZSL (Zewnętrzne Systemy Lokalizacyjne) potrzebę wizyty w autoryzowanym serwisie. A czasu na dostosowanie się do nowych przepisów i zmianę sposobu płacenia za przejazd drogami płatnymi jest mało.
Są już firmy, które oferują odpowiednie rozwiązania. Urządzenia Grupy INELO montowane w ciężarówkach przeszły cały proces dopuszczenia do integracji z e-TOLL i zostały zatwierdzone przez Krajową Administracją Skarbową (KAS). Wymogi techniczne zostały opublikowane w październiku 2020 roku. Trzeba było dostosować urządzenia do tego, by mogły co minutę wysyłać paczkę ostatnich 12 pozycji pojazdu (czyli zbieranych co pięć sekund). To oznaczało aktualizację urządzeń (dodanie odpowiednich modułów) i oprogramowania.
Testy na drogach płatnych i bezpłatnych
– Wszystko zaczęło się od zaprojektowania przy biurku urządzenia testowego. Potem następowała produkcja próbna i testy wewnętrzne. One dały odpowiedź, co jeszcze trzeba poprawić. Kolejnym krokiem było sprawdzenie w użytkowaniu na co dzień. Dzięki współpracy z naszymi klientami zamontowaliśmy urządzenia w ich pojazdach. Po tym, jak przekonaliśmy się, że wszystko działa, mogliśmy zająć się procesem integracji z systemem e–TOLL – tłumaczy Tomasz Biernat.
Pojazdy z urządzeniami GBox musiały przyjechać trasy wyznaczone przez Krajową Administrację Skarbową. Jeden z samochodów pojechał z Warszawy do Legnicy i z powrotem, drugi z Warszawy do Modlina i też z powrotem. Zadanie polegało także na przejazdach odcinkami bocznymi, równoległymi do płatnych odcinków, zjazdy na odpowiednie Miejsca Obsługi Podróżnych (MOP) i wyznaczone postoje z włączonym lub wyłączonym urządzeniem w zależności od lokalizacji. Cały przejazd należało udokumentować szczegółowym raportem uwzględniającym m.in. objazdy, a przez cały czas komunikacja z systemem e-Toll musiała działać niezawodnie.
Zgoda na integrację z e–TOLL
– Nieco upraszczając, odbiorniki GPS udostępniają pozycję z błędem dochodzącym nawet do kilkunastu metrów i w praktyce może zdarzać się, że kiedy są dwie drogi obok siebie, odczytana z GPS pozycja wskaże na niewłaściwą drogę ze względu na wspomnianą niedokładność. To mogłoby prowadzić do sytuacji, w których naliczano by nienależną opłatę, albo błędnie jej w ogóle nie naliczono, co niosłoby za sobą negatywne konsekwencje finansowe dla przewoźników. Dlatego oprócz GPS, który pokrywa cały świat, urządzenia GBox korzystają także z europejskiego systemu satelitarnego EGNOS (European Geostationary Navigation Overlay Service), który wspomagając pracę amerykańskiego GPS i rosyjskiego Glonass sprawia, że dane geolokalizacyjne stają się znacznie bardziej wiarygodne, co znaczy, że w praktyce wyznaczana jest pozycja pojazdu nawet w obrębie właściwego pasa drogi – wyjaśnia Tomasz Biernat.
– Ważne było sprawdzenie, czy nie następuje zbyt długa utrata pozycji GPS, kiedy na przykład wjedziemy w bardzo gęsty las lub do tunelu. Nasze urządzenia przeszły testy pomyślnie i 1 czerwca dostaliśmy zgodę od KAS na ich integrację z systemem e–TOLL.
Firmy transportowe do końca września muszą „przesiąść się” z viaTOLL na e-TOLL. Szukać nowych urządzeń lub modyfikować te, które mają, powinny już teraz. Na razie KAS dopuścił do integracji z e-TOLL tylko dwunastu operatorów. Mogą się pojawić problemy z dostępnością urządzeń.
– Nie można zostawiać tego na ostatnią chwilę. Zwłaszcza, że pojawiają się kłopoty z komponentami do produkcji urządzeń, które najczęściej importowane są z Dalekiego Wschodu – podkreśla Tomasz Biernat. – Nasze urządzenia montowane od 1 kwietnia są już zgodne z wymogami KAS i mogą być wykorzystywane do systemu poboru opłat e-TOLL.
Komentarze