Zawierając umowę leasingu, wielu właścicieli firm nie bierze pod uwagę możliwości spadku koniunktury w gospodarce. Zabranie od niepłacącej firmy leasingowanego sprzętu to ostateczność. Stało się tak z pewną żółtą, nowoczesną, wartą 2 mln zł koparką, z którą leasingobiorca nie chciał się jednak polubownie rozstać.
Koniunktura w branży słabnie
Jak wynika z ostatniego raportu GUS wiele firm budowlanych nadal jest na poważnym zakręcie, a koniunktura w branży z miesiąca na miesiąc słabnie. Brak płynności finansowej, zatory płatnicze skutkują między innymi kłopotami ze spłatą kolejnych rat leasingowanego sprzętu budowalnego. A przecież bez niego budować się nie da.
Kłopoty branży budowlanej widać między innymi po liczbie firm, które upadły. Po trzech kwartałach br. ich liczba sięgnęła już 147, z czego w samym październiku upadłość ogłosiły aż 33 firmy. Zdaniem analityków firmy Euler Hermes jest to najgorszy dla branży pod względem upadłości miesiąc od 2003 roku.
W „normalnych”, nieskażonych kryzysem warunkach gospodarczych leasing, to sprawdzona inwestycja, szczególnie podczas wszelkiego rodzaju działań budowlanych. Dzięki niemu nawet niewielkie firmy mogą zdobyć nowoczesne, bardzo drogie maszyny, koparki, spychacze i inne sprzęty budowlane za umiarkowaną cenę i dzięki temu rozwijać swój potencjał. Leasing jest stosunkowo łatwo dostępny dla firmy, a wybór sprzętu budowlanego ogromny. Oferuje go obecnie ponad połowa z blisko 40 funkcjonujących na krajowym rynku firm leasingowych. Maszyny budowlane, które można wziąć w leasing to zarówno sprzęt nowy, jak i maszyny kilkuletnie.
Zawierając umowę leasingu, wielu właścicieli firm nie bierze jednak pod uwagę możliwości spadku koniunktury w gospodarce, ewentualnych zatorów płatniczych, które mogą mieć wpływ na trudności w spłacie kolejnych rat leasingu za koparkę, ładowarkę czy wiertnicę. Zabranie od niepłacącej firmy leasingowanego sprzętu to już ostateczność. Do jego odebrania dochodzi na ogół w momencie, gdy nie spłacone zostały 3 kolejne raty, zawiodły wszelkie próby porozumienia z leasingobiorcą i nie ma realnych szans na spłatę zadłużenia. Tak właśnie stało się z pewną żółtą, nowoczesną, wartą 2 mln zł koparką, z którą leasingobiorca nie chciał się jednak polubownie rozstać.
Historia żółtej koparki
Koparka marki GALLMAC WMW 115, rocznik 2011, trafiła na mocy leasingu do firmy budowlanej X dokładnie rok temu. Miała w niej pozostać przez 5 lat. Na swoje utrzymanie pracowała przy budowie jednej z autostrad na południu kraju. Początkowo była spłacana przez swojego „nowego opiekuna”, jednak już po 5 opłaconych ratach zabrakło na nią pieniędzy i kolejne 3 raty nie zostały uregulowane. Wtedy leasingodawca wypowiedział umowę i wezwał firmę X do zaprzestania jej używania i wskazania miejsca postoju koparki. Ale żółtej koparki niestety nie było pod wskazanym adresem. Jak udało się ustalić pracownikom firmy windykacyjnej, sprzęt został ukryty w sąsiadującej nieopodal… stodole.
Po odnalezieniu żółtej maszyny budowlanej okazało się, że jest ona niekompletna – brakowało akumulatora i osprzętu, które są obecnie poszukiwane. Koparka została przez windykatora zapakowana na lawetę i po przejechaniu 240 km dotarła na całodobowo monitorowany, nowy parking poleasingowego sprzętu we Fletnowie (woj. kujawsko-pomorskie). Teraz o jej losach zdecyduje właściciel, czyli leasingodawca, ale jak mówią pracownicy parkingu, najprawdopodobniej wkrótce zostanie ona wystawiona na licytację.
Wszelkimi kosztami związanymi z windykacją czyli m.in. transportem koparki, opłatą „parkingową” we Fletnowie (nawet kilkadziesiąt złotych dziennie) itp. ostatecznie zostanie obciążony dłużnik, czyli mająca już i tak spore kłopoty finansowe firma budowalna z województwa łódzkiego. Dlatego tak ważne jest, aby szczególnie firmy, które leasingują sprzęt niezbędny do ich funkcjonowania, zwracały baczną uwagę na warunki leasingu. Po odebraniu narzędzi pracy, dalsze funkcjonowanie takiego podmiotu staje się bowiem mało realne.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
37.108.253.*, 13 listopada 2012, 8:01 0 0
Jak łatwo zauważyć padają ci którzy "zadali się" z instytucjami państwowymi (budowa dróg i autostrad, obietów infrastrukturalnych, ostani przykład: dworzec główny w Krakowie). Należy to zawdzięczać Rostowskiemu - ten ekonomiczny ignorant, w wykształcenia(?) politolog o nie-polskim obywatelstwie ma mentalność głównego księgowego, który patrzy tylko na zapisy "ma" i "winien", a nie potrafi ogarnąć całości.
Odpowiedz