“Przyszłość należy do pojazdów w pełni autonomicznych” – ten wniosek jeszcze kilka lat temu wydawał się tak oczywisty, że nawet przestał budzić wątpliwości. Jednak im mniej czasu pozostało od urzeczywistnienia tej wizji, tym więcej kontrowersji pojawia się wokół pojazdów na autopilocie.
Spis treści:
- Związkowcy na ulicy, a władza robi swoje. I to w USA.
- Od 2017 r. autopilot Tesli doprowadził do 17 zgonów?
- Realne problemy autonomicznych taksówek w San Francisco
- Raport Roland Berger: kierowcy nie znikną, ale będą pracować inaczej
Idea w pełni autonomicznych pojazdów, które poruszają się bez udziału kierowcy, od lat rozpala wyobraźnie nie tylko fanów science-fiction, lecz również właścicieli firm transportowych. Ponieważ upowszechnienie się takich pojazdów wyeliminowałoby najpoważniejsze problemy dotąd generowane przez czynnik ludzki. Okazuje się jednak, że nawet w najbardziej futurystycznym scenariuszu zapotrzebowanie na kierowców ciężarówek nie zniknie. Może się także okazać, że wprowadzenie do ruchu pojazdów w pełni autonomicznych będzie… prawnie zakazane.
Związkowcy na ulicy, a władza robi swoje. I to w USA.
To prawda, że technologia ciężkich pojazdów sterowanych za pomocą autopilota znajduje się dopiero w fazie testów, które są konieczne ze względów bezpieczeństwa. Jednakże w ruchu drogowym występują również inne pojazdy niż ciężarówki, a niektóre z nich jeżdżą już w pełni autonomicznie, testując ten tryb na różne sposoby. Dlatego na podstawie analiz zdarzeń, spowodowanych przez osobówki na autopilocie można już wysnuć pewne wnioski dotyczące tego, jak będzie wyglądał świat również z autonomicznymi ciężarówkami. To niezbyt optymistyczna wizja, którą opisujemy w dalszej części tego wpisu.
W dopuszczaniu do ruchu autonomicznych pojazdów duże postępy poczyniono w USA. Nic więc dziwnego, że to właśnie tam, a dokładniej w Kalifornii jeden z senatorów opracował projekt ustawy, która zakazywać ma publicznego użytku w pełni autonomicznych pojazdów o DMC powyżej 4,5 tony. Pomysł ten poparło aż 36 innych senatorów przy zaledwie 2 głosach sprzeciwu, dlatego ustawa trafiła do ostatecznego podpisu na biurko gubernatora stanu.
Aby zachęcić urzędnika do spełnienia swojego obowiązku, członkowie związku zawodowego Teamsters razem z grupą przewoźników wyszli na ulicę, aby publicznie wyrazić swoje poparcie dla zapisów proponowanej ustawy. Przekonywali, że pojazdy autonomiczne są niebezpieczne na drogach oraz pozbawią kierowców pracy. Tymczasem gubernator Gavin Newsom ustawę zawetował, tłumacząc, że takie przepisy na razie nie są potrzebne.
Od 2017 r. autopilot Tesli doprowadził do 17 zgonów?
Trudno się zgodzić ze stanowiskiem gubernatora Kalifornii, znając fakty dotyczące funkcji autopilota w samochodach Tesli. Firma boryka się z serią zarzutów, dotyczących wprowadzania potencjalnych klientów w błąd, poprzez kreowanie wizerunku bezpiecznego pojazdu autonomicznego.
Najpoważniejsze działa przeciwko firmie Elona Muska wytoczy prawdopodobnie amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego (National Highway Traffic Safety Administration), który prowadzi wiele dochodzeń w sprawie aż 17 zgonów. Od 2017 roku miało do nich dochodzić z powodu braku w Teslach systemu wykrywającego ruch poprzeczny.
Wypadki śmiertelne, chociaż najbardziej fatalne, nie są jedynymi, które spowodowały Tesle na autopilocie. Na przykład w 2023 roku zakończył się proces, wytoczony firmie Muska przez kobietę, której Tesla wjechała na krawężnik i gwałtownie zahamowała. W efekcie tego zdarzenia aktywowana poduszka złamała kierującej szczękę, wybiła zęby i uszkodziła nerwy. Co ciekawe, w tej sprawie ława przysięgłych z Los Angeles oczyściła koncern z zarzutów.
Realne problemy autonomicznych taksówek w San Francisco
Oprócz kwestii związany z bezpieczeństwem autonomicznych pojazdów, kontrowersje budzi także określanie odpowiedzialności za spowodowanie wypadków z udziałem takich aut.
Przykładem może być incydent z San Francisco z udziałem ciągnika z 16-metrową naczepą i autonomicznej taksówki Cruise, których w USA jeździ już ok. 300 sztuk. Kierowca ciężarówki, chcąc zawrócić na skrzyżowaniu, zjechał do prawej krawędzi drogi i rozpoczął powolny skręt w lewo. Pojazd jadący za nim, kierowany przez człowieka, zdążył jeszcze ominąć ciągnik, ale następna w kolejności taksówka na autopilocie najpierw zatrzymała się przed zawracającym zestawem, a następnie podjechała do przodu, parkując w martwej strefie. Trucker kontynuował manewr, co skończyło się uszkodzeniem taksówki, która na szczęście akurat jechała pusta.
Aby określić winnego kolizji, trzeba było powołać specjalną komisję, właśnie dlatego, że taksówkę prowadził autopilot. A przecież, gdyby za jej kierownicą siedział człowiek, wystarczyłoby, żeby cofnął auto lub po prostu zatrąbił, dając truckerowi sygnał o swoim położeniu.
Poniżej publikujemy film, nagrany przez pasażera autonomicznej taksówki Cruise. Czy Was również mocno niepokoi widok automatycznie obracającej się kierownicy? Zobaczcie, jak niepewnie “taryfa” rozpoczyna manewr omijania innego pojazdu (w 3:54 nagrania) oraz jak chaotycznie reaguje w 10:45, niemalże doprowadzając do kolizji z cofającym autem.
Raport Roland Berger: kierowcy nie znikną, ale będą pracować inaczej
Sytuację komplikuje raport globalnej firmy konsultingowej Roland Berger, którego wnioski zaprzeczają dotychczasowej wizji świata z autonomicznymi ciężarówkami. Eksperci twierdzą na przykład, że docelowo tylko 38% trucków będzie w pełni autonomicznych, a 62% nadal będą prowadzić ludzie. Wynika to przede wszystkim z faktu, że obecność człowieka jest niezbędna podczas operacji załadunku i rozładunku. Stąd też zmiany w pracy truckerów.
Według specjalistów z Roland Berger kierowca przyszłości codziennie będzie sypiał w domu, ponieważ w długich trasach faktycznie wyręczy go autopilot ciężarówki. Trucker pracować będzie jednak lokalnie, wykonując czynności takie, jak manewrowanie zestawem czy prowadzenie go na drogach niższej kategorii.
W raporcie podkreślono również, że zmieni się także system rozliczeń pomiędzy producentami autonomicznych ciężarówek a przewoźnikami. Ci drudzy, poza zakupem auta, prawdopodobnie będą musieli również płacić ich producentowi za każdy kilometr pokonany w trybie autonomicznym. Co ciekawe, system taki już działa w rolnictwie. John Deere oferuje ciągniki sterowane przez autopilota, ale rolnik musi zapłacić za każdy akr, na którym ciągnik pracuje w tym trybie.
Okazuje się więc, że świat, w którym drogi pełne są autonomicznych pojazdów, będzie wyglądał zupełnie inaczej, niż to sobie teraz wyobrażamy. Skoro już dziś ich wykorzystanie budzi tak wiele kontrowersji, to jakie jeszcze komplikacje pojawią się w niedalekiej przyszłości?
Komentarze