Ciąg dalszy protestów na granicy z Ukrainą. Od wczoraj blokowane jest kolejne przejście graniczne.

24 listopada 2023, 13:57

Polscy przewoźnicy domagają się uregulowania zasad transportu z Ukrainą. Obecnie trwa blokada w trzech największych terminalach granicznych z Ukrainą: Korczowej, Dorohusku i Hrebenne, a od 23 listopada zostało również zablokowane przejście w Medyce. Protesty mogą potrwać nawet do 3 stycznia. Protestujący przewoźnicy domagają się przywrócenia zezwoleń komercyjnych dla ukraińskich firm, ograniczających przewóz towarów. Przed przejściami granicznymi kolejki ciągną się na kilkadziesiąt kilometrów.

Eskalacja protestów nie ustaje

Protestujący przewoźnicy obawiają się nierównej konkurencji ze strony Ukrainy. Twierdzą, że wskutek zbyt liberalnego podejścia do ukraińskich firm rynek mocno skurczył się dla polskich przedsiębiorców. Do wybuchu wojny w Ukrainie dostęp do rynku regulowały wymieniane między Polską i Ukrainą zezwolenia. Wydawano po 160 tys. takich zezwoleń dla Polski i Ukrainy, czyli rocznie granice przekraczało 320 tys. ciężarówek. W czerwcu 2022 r. UE zniosła (do czerwca 2024 r.) wymóg posiadania zezwoleń na wjazd samochodów ciężarowych, co otworzyło unijny i polski rynek dla ukraińskich przewoźników. Polski rząd głosował za tą decyzją, nikt jednak nie przewidział jej długoterminowych skutków. Protestujący uważają, że zniesienie wszystkich ograniczeń wjazdu nałożonych na ukraińskie firmy transportowe było ogromnym błędem, bo zaburzony został zrównoważony do tej pory rynek usług transportowych. Dlatego domagają się m.in.: wprowadzenia dla firm ukraińskich zezwoleń komercyjnych na przewóz towarów, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego czy zakazu rejestracji w Polsce firm z kapitałem spoza UE oraz kontroli tych, które już istnieją. Obecnie protestujący przepuszczają na dojeździe do każdego z punktów odpraw po jednej ciężarówce na godzinę, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego. Od 23 listopada jest również zablokowane przejście w Medyce, a protesty przy wszystkich polsko-ukraińskich przejściach granicznych mogą potrwać nawet do stycznia.

Szerokie skutki protestów

Zarówno polscy, jak i ukraińscy kierowcy na powrót z i do Ukrainy mogą czekać ok. 2 tygodni. Zatory na granicy wynoszą nawet kilkadziesiąt kilometrów, np. przed przejściem w Korczowej na odprawę czeka ok 1 tys. aut ciężarowych.

– Sytuacja zaostrza się, wszyscy też ponoszą ogromne straty finansowe. Firmy transportowe skarżą się na brak kierowców, którzy utknęli na granicy. Wielu przewoźników ma leasing na naczepy, które w tym momencie nie zarabiają na siebie, w wyniku protestu nie pracują też agenci celni – wymienia Joanna Porath.

Protest przewoźników uwypuklił jeszcze bardziej zaniedbania infrastruktury na granicy polsko-ukraińskiej. Konieczna jest nie tylko rozbudowa, ale też nowe, kolejne przejścia graniczne, podobne do Korczowej.

– Miejmy nadzieję, że dojdzie do porozumienia i protest przewoźników zakończy się. Jednocześnie trzeba jednak pamiętać, że Rada Europejska przyznała Ukrainie status kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej, dlatego należy myśleć perspektywicznie. Jeśli nie zwiększymy przepustowości na granicach, nadal nie będziemy w stanie wysyłać większej ilości towaru – dodaje Joanna Porath.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!