Pewien bardzo zdyscyplinowany kierowca postanowił zaparkować swój rydwan natychmiast po tym, jak nakazał mu to tachograf. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie miejsce, które wybrał sobie na pauzę.
Lokalizacja była dość osobliwa. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że dopuszczalna prędkość na tym odcinku autostrady, przebiegającej nieopodal Rotterdamu, wynosi 100 km/h. Dodatkowym czynnikiem zwiększającym niebezpieczeństwo takiego miejsca postoju jest wjazd do tunelu i nieco ograniczona widoczność.
Któż z nas nie zna tego uczucia, kiedy wjeżdżasz z rozpalonego słońcem odcinka jezdni w zacienione miejsce? Czasami w takich momentach potrzeba kilku dobrych chwil, żeby nasze oczy zaczęły ogarniać, co dzieje się dookoła. Jeśli dodać do tego prędkości rzędu 100 km/h, taka niespodzianka na prawym pasie może niejednego śmiertelnie zaskoczyć.
Kierowca zestawu miał dodatkowo ten niefart, że świadkiem sytuacji był, przejeżdżający akurat obok fantazyjnego parkingu polskiego kierowcy, funkcjonariusz tamtejszej inspekcji drogowej, który nie omieszkał wrzucić fotki na Twittera i zawiadomić policję – podaje portal transport-online.pl
Obowiązkowy posiadacz kategorii C+E omal nie stracił uprawnień na skutek swojego zero-jedynkowego rozumienia przepisów o ewidencji czasu pracy zawodowych kierowców.
Szczęśliwie, cała historia odbyła się bez ofiar. No może poza portfelem kierowcy, który będzie lżejszy o 1,5 tys euro, czyli około 6,3 tys. polskich złotych.
Oryginalny wpis inspektora na Twitterze można zobaczyć tutaj: pic.twitter.com/UGXXhm7lsH
Komentarze