Skrajne opinie na temat zawodu kierowcy ciężarówki powodują, że młodzi ludzie stojący przed wyborem własnej drogi życiowej są zakłopotani. Zawody Young Best Driver mają pokazać, że “nie taki diabeł straszny”, a przy okazji wyłonić najlepszych “driverów”. Rozmawiamy z inicjatorem projektu – Pawłem Stachowskim.
Konkurs Young Best Driver ma przyciągać młodych ludzi do zawodu kierowcy. Skąd pomysł na organizację takiego eventu?
Paweł Stachowski: Przede wszystkim z tego, że mamy w Polsce (z resztą tak jak i w Niemczech, Holandii czy Wielkiej Brytanii) ogromny spadek zainteresowania zawodem kierowcy. Młodzi ludzie nie idą do zawodu, którego potrzeby są ogromne. Dzieje się tak z wielu przyczyn, np. niż demograficzny, brak zasadniczej służby wojskowej, mała atrakcyjność zawodu w oczach młodych, czasochłonne i drogie wejście do zawodu czy np. stereotypy dotyczące kierowców „Tirów”. My chcemy powalczyć właśnie z tymi stereotypami, między innymi przez nasz konkurs. O naszych Young Best Driverach ma usłyszeć nie tylko branża transportowa, ale też duża część społeczeństwa. Mamy nadzieję, że uda się choć trochę pokazać laikom jak wygląda współczesny kierowca zawodowy, jak wygląda i jak ważna jest jego praca oraz co tak naprawdę za sobą niesie.
Dużo mówi się o tym, że Polacy nie garną się do zawodu kierowcy, bo nie chcą zarabiać mniej niż reprezentanci tego samego zawodu w innych krajach UE. Czy nie wystarczy podnieść pensji, zamiast organizować kampanię promocyjną?
W Polsce mamy firmy, które nie dorosły do dzisiejszych realiów branży i te faktycznie nadal oferują szoferowi połowę wynagrodzenia np. niemieckiego i to w formie prowizji za fracht lub kilometrówki. Te firmy albo się dostosują, albo zbankrutują i to w niedługim czasie. Jednak mamy również wiele firm transportowych, gdzie zarabia się w tej chwili niemal identycznie jak w Niemczech czy Holandii, różnica polega na wolnych weekendach (w polskiej firmie, aby zarobić te same pieniądze, weekend spędza się niestety za granicą i to w kabinie, a nie w domu) oraz na składkach emerytalnych odprowadzanych z wynagrodzenia. Suma oskładkowanej podstawowej pensji jest sporym problemem, z którym branża będzie musiała się zmierzyć. Kierowcy i firmy transportowe mają swoje racje, ale trzeba pamiętać, że rentowność transportu ma też swoją granicę.
Co jeszcze odciąga młodzież od zawodu kierowcy?
Myślę, że dużą przeszkodą jest długa rozłąka z domem. Firmy, które mają system pracy powyżej dwóch tygodni w trasie, będą miały coraz większe trudności ze znalezieniem młodych kierowców. Problemem jest też dość drogie i czasochłonne wyrobienie dokumentów uprawniających do wykonywania zawodu. Nie mamy na to dużego wpływu, choć nie wszyscy wiedzą, że praktycznie każdy Urząd Pracy w Polsce sponsoruje i prawo jazdy i kwalifikacje zawodowe młodemu bezrobotnemu.
Young Best Driver 2016 teaser from Pop Art Media on Vimeo.
Atrakcje finału Young Best Drivers to m.in. „upalanie” zestawu z naczepą, jazda bokiem w poślizgu czy jazda na czas – powyższe czynności raczej nie zdarzają się w codziennej pracy kierowcy. Chodzi więc tylko o zabawę?
Jazda w poślizgu nie zdarza się codziennie, to prawda. Ale czasami się zdarza, np. zimą, gdy warunki na drogach są takie a nie inne. Nie uczymy kierowców „upalać” czy jeździć „bokiem” zestawem z naczepą – uczymy ich radzenia sobie w awaryjnych sytuacjach na drodze. Dobry kierowca to taki, który nie dopuszcza do groźnych sytuacji, jednak trzeba pamiętać, że nie każdą sytuację można przewidzieć, właśnie wtedy ważne jest by prawidłowo zareagować. Proszę mi wierzyć, że do wyprowadzenia 40-tonowego zestawu z poślizgu potrzeba wybitnych umiejętności. Nie chcemy wyłonić najlepszego zawodowego kierowcę pod kątem wiedzy o zawodzie, czy takiego, który potrafi spalić o przysłowiową „pięćdziesiątkę” paliwa mniej od innych (choć to bardzo ważna umiejętność), my jednak postawiliśmy sobie za cel znaleźć takiego kierowcę, który ma najlepszą technikę jazdy. Jak to sprawdzić? A właśnie poprzez wspomniane „upalanie” zestawu i jazdę na czas, gdzie niezwykle ważna jest precyzja i technika jazdy. Przy okazji jest to zabawa i frajda chyba dla każdego kierowcy.
W finale wystąpi 25 kierowców. Na czym będzie polegał test eliminacyjny, który wyłoni tę grupę?
Eliminacje do konkursu odbędą się 30 lipca oraz 6 sierpnia na Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy Akademia Kierowcy Miedzychód. Ustawiona zostanie próba sprawnościowa sprawdzająca właśnie technikę jazdy każdego kierowcy, który zgłosił się do konkursu. 25 osób, które najlepiej przejadą tę próbę zmierzy się podczas finału.
Co może zyskać zwycięzca zawodów? Oczywiście oprócz nagrody głównej, czyli wycieczki do Grecji.
Przede wszystkim prestiż i „fame” (mówiąc językiem młodych). Zostać najlepszym młodym kierowcą w Polsce, to w końcu nie takie proste i do czegoś zobowiązuje. Po cichu liczymy też, że zwycięzca zawodów będzie stał na przodzie zmian w postrzeganiu kierowców „Tirów”. To długofalowy plan, ale zarówno dla nas jak i naszych partnerów – jest to działanie prospołeczne, na które wspólnie się zdecydowaliśmy i będzie to mam nadzieje nasza cegiełka w murze „dobrej zmiany” branży transportowej 🙂
Wycieczka do Grecji, to taka dodatkowa gratyfikacja. Pracujemy właśnie nad dodatkową „nagrodą publiczności”, o której jeszcze powiedzieć nie mogę, ponieważ to niespodzianka 🙂
Przy okazji zmagań, odbywać się będą także wydarzenia towarzyszące, m.in. panel dyskusyjny. Czego będzie można się dowiedzieć?
Sama próba, którą przygotowaliśmy na finał konkursu jest bardzo widowiskowa. Liczymy zatem, że sporo osób będzie chciało po prostu zobaczyć zmagania najlepszych młodych driverów. Dla wszystkich widzów przygotowaliśmy więc sporo „branżowych” atrakcji. Każdy widz będzie mógł bezpłatnie uczestniczyć w wykładach, panelach dyskusyjnych i zajęciach praktycznych. Zajęcia te prowadzić będą najwyższej klasy specjaliści w swoich dziedzinach. Poruszymy między innymi tematy takie jak: zapobieganie i profilaktyka chorób zawodowych kierowców, bezpieczne mocowanie ładunku (w praktyce), fizyka ruchu i nowoczesne systemy wspomagania kierowcy czy odpowiedzialność cywilna kierowców w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej (np. kiedy i jak uniknąć niektórych kar nakładanych przez inspekcje).
Prowadzi Pan szkołę jazdy, oferującą młodym kierowcom darmowe szkolenia z gwarancją zatrudnienia po ich ukończeniu. Gdzie jest haczyk?
Szkolenia, które prowadzimy są odpowiedzią na realny problem edukacji zawodowej – kierowca kończąc kwalifikacje wstępną nie posiada elementarnej wiedzy, która pozwala wykonywać zawód. Prawo jazdy robi się na sprzęcie, który nijak ma się do tego, który czeka na kierowcę u przyszłego pracodawcy, kwalifikacje robi się w tej chwili najczęściej klikając w myszkę i jadąc na symulatorze. Kierowca, który chce rozpocząć swoją karierę w „międzynarodówce” musi uczyć się na swoich błędach, zaś samo nabycie dobrego doświadczenia trwa w praktyce kilka miesięcy. Do tego trzeba dodać, że zdobywanie takiego doświadczenia to spore wyrzeczenia – rzadko która firma decyduje się na przyjęcie „świeżaka”, bo jest to zbyt ryzykowne.
Na bazie tych problemów opracowaliśmy własny kurs dający praktyczną wiedzę i umiejętności niezbędne do wykonywania tego zawodu. Okazuje się, że da się tak przekazać wiedzę, że nie zajmuje to miesiąca czy dwóch, lecz kilkanaście dni, podczas których kierowca jest się w stanie nauczyć dobrze jeździć prawdziwym zestawem, zna się na czasie pracy, umie obsługiwać tachograf, komputer pokładowy (telematykę), potrafi nie tylko obsługiwać ciągnik i naczepę, ale też wie jak bezpiecznie zamocować różnego rodzaju ładunki. To czego nie jesteśmy w stanie zrobić podczas kursu, to dać praktykę w jeździe po najczęstszych europejskich kierunkach transportu.
To natomiast dają partnerzy naszej szkoły, którzy również sfinansują całe to szkolenie, jeśli tylko kierowca będzie chciał u nich pracować. Złośliwi pomyślą, tak, pewnie trzeba będzie odrobić „pańszczyznę” na „złodziejskich stawkach”. Nic bardziej mylnego. Przedsiębiorstwa, z którymi współpracujemy dostrzegają problemy branży. Kierowcy się z tych firm nie zwalniają – firmy te potrzebują nowych, by rozwijać flotę. W każdej z nich system pracy jest do uzgodnienia, zaś obowiązująca stawka wynagrodzenia jest na europejskim poziomie. Sfinansowanie takiego kursu to dla tych firm de facto obniżenie kosztów – lepiej zainwestować w skuteczne szkolenie młodego, niedoświadczonego kierowcy, niż ryzykować błędami podczas pierwszych miesięcy pracy. Nasza idea jest taka, że kierowca nie musi za nic płacić, to świadomy pracodawca inwestuje w rozwój swojego pracownika, po to, by pracowało się lepiej każdej ze stron.
Inicjatywę wsparło wiele firm z branży, także te na co dzień współpracujące z Pana szkołą. Wspiera Was również dobrze kojarzony w branży transportowej Mariusz Pudzianowski. Teoretycznie przedsięwzięcie nie może się nie udać. Z jakich efektów będzie Pan zadowolony?
Tak naprawdę już jesteśmy dość miło zaskoczeni, ponieważ do konkursu zgłosiło się do tej pory ponad 150 młodych kierowców. Zdecydowana większość to driverzy z krwi i kości, myślę, że poziom będzie bardzo wysoki. Cieszy mnie fakt, że są i tacy kierowcy, którzy na stałe mieszkają za granicą, ale przyjadą specjalnie do Polski na kwalifikacje. Do tej pory nikt tak naprawdę nie dał szansy kierowcom zmierzenia się pod kątem sprawności jazdy. Jest to coś, co okazało się dla młodych bardzo atrakcyjne. Osobistym sukcesem będzie dla mnie, gdy na konkursie oprócz finalistów pojawią się ludzie nie tylko po to, by obejrzeć zmagania „młodzików”, ale również po to, by wyjść z konkursu bogatszym o wiedzę, którą przekazujemy.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Nad, 15 lipca 2016, 11:44 0 0
Z fifansowaniem z UP to chyba niedo końca tak jrest, przynajmniej ja mam zupełnie inne doświadczenia...
Odpowiedz
Libero, 15 lipca 2016, 11:45 1 0
O panu Pudzianowski wystarczy poczytać na różnych forach internetowych tak jak i o każdej. Innej firmie
Odpowiedz