“Pszczółki” w Warszawie

16 kwietnia 2012, 15:40

Mając w pamięci podziurawione, od naciskania sprzęgła w ogórkach, podeszwy w butach, a później “ciężkie” w obsłudze lewary w Ikarusach, byłem w stanie wiele sobie wyobrazić, ale nie autobusy o napędzie hybrydowym – mówi Kazimierz Bogusz – kierowca Solarisa Urbino 18 Hybrid w Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie.

Ogórek, lewar, pszczółka – to słowa klucze w Pańskiej branży. Gdyby nie ten lewar, stawiałabym na ogrodnictwo. Tymczasem jest Pan kierowcą w warszawskich Miejskich Zakładach Autobusowych.

fot. iZTM - miesięcznik Zarządu Transportu Miejskiego, luty 2012, nr 2 (49)Ogórkiem nazywaliśmy autobusy Jelcz, zresztą nie tylko my kierowcy, ale też większość osób korzystających z komunikacji miejskiej w latach 60., 70. i 80. ubiegłego stulecia. Właśnie na Jelczach, przypominających kształtem ogórka, zaczynałem w 1978 roku pracę. Później przesiadłem się na Berliety, a następnie na lewary, czyli Ikarusy 280. Nazwa wzięła się od manualnej skrzyni biegów, która delikatnie mówiąc, była masywna, a zmiana biegów wymagała sporego wysiłku.

Została nam jeszcze pszczółka.

Pszczółka to pieszczotliwa nazwa najnowszego warszawskiego nabytku – hybrydowego Solarisa Urbino 18. Mój zmiennik przyprowadził naszą hybrydę do Warszawy z Bolechowa, gdzie mieści się zakład produkcyjny Solarisa. Jak tylko dojechał, zadałem pytanie, najbardziej przewidywalne z możliwych – No i jaka jest? Tomek zastanowił się chwilę, i odpowiedź, w przeciwieństwie do pytania, nie była już tak przewidywalna – Cicha, ekologiczna i pracowita, jak pszczółka! I tak hybryda została pszczółką.

3 stycznia 2012 roku – zapamięta Pan tę datę na długo?

Na bardzo długo! 3 stycznia rano zadebiutowałem jako kierowca hybrydy. Skoro świt usiadłem za kierownicą i wyruszyłem w trasę na linii 514 z Metra Politechniki do Woli Grzybowskiej. Stres ogromny, porównywalny do tego sprzed lat, gdy pierwszy raz prowadziłem Solarisa Urbino. Dostałem wówczas linię 525 łączącą centrum miasta z Międzylesiem. Tylko nie do Międzylesia. Ja tam mieszkam, wszyscy mnie znają. Jak coś pójdzie nie tak, stracę szacunek wśród sąsiadów – żartowałem z dyspozytorem.

Prowadził Pan już Solarisy. Skąd więc obawy? Czy prowadzenie autobusu hybrydowego wymaga innych umiejętności?

Nie. W obsłudze jest podobny do klasycznego Solarisa Urbino. Stres był związany przede wszystkim z tym, że powierzono mi najnowocześniejszy pojazd w Warszawie, a tym samym obdarzono mnie ogromnym zaufaniem. Reprezentuję starą szkołę. Gdy prowadzisz autobus, jesteś odpowiedzialny za niego i za pasażerów. Traktuj pojazd tak, jakby był twoją własnością – mawiała jedna z wykładowczyń podczas wykładów organizowanych w ramach kursu na kierowcę. Pamiętam te słowa do dziś.


Zapytam w podobny sposób jak Pan zmiennika po debiutanckim kursie. No i jaki był ten pierwszy dzień?

Przystanek po przystanku, jeden kurs, drugi i emocje odrobinę opadły. Poza tym było niewiele czasu na rozmyślania. Na przystankach krańcowych, ale też pośrednich, mnóstwo osób podchodziło i zadawało pytania albo dzieliło się opiniami na temat hybrydy.

Jak warszawiacy przyjęli nowy autobus?

Wielu pasażerów było doskonale przygotowanych. Mieli wydrukowane informacje o autobusach hybrydowych i chcieli tylko dopytać o szczegóły. Z kolei pasażerowie, którzy na co dzień nie interesują się nowinkami technicznymi w dziedzinie autobusów, byli zaciekawieni, co to takiego podjechało na przystanek. Po pierwsze wyższy niż standardowy Solaris, po drugie, z tyłu ma zamontowane wentylatory, a po trzecie, jest pomalowany inaczej niż pozostałe warszawskie autobusy. Ale, zarówno znawcy tematu, jak i pasażerowie, którzy dopiero ode mnie dowiedzieli się, że jadą autobusem hybrydowym, wyciągali telefony komórkowe, żeby zrobić zdjęcia i zadzwonić do znajomych. Pierwsze zdanie zawsze było takie samo: Jadę hybrydą! Muszę też dodać, że nowy autobus zaciekawił nie tylko osoby korzystające z komunikacji miejskiej. Z jakiegoś powodu budzi on także respekt wśród kierowców samochodów osobowych. Zdecydowanie łatwiej jest mi włączyć się do ruchu, np. po postoju na przystanku. Kierowcy chętniej się zatrzymują. Hybryda jest autobusem przyjaznym dla pasażerów i kierowcy. Podróżuje się nią komfortowo. Jest przestronna, cicha, wyposażona w rozbudowany system informacji wizualnej.

Wspomniał Pan, że jest również przyjazna dla kierowcy.

Mam osobne wejście do kabiny. W zależności od potrzeb, mogę regulować ogrzewanie i klimatyzację. Jeśli zaparują lusterka umieszczone na zewnątrz pojazdu, mogę je wyczyścić, a także zmienić ich położenie za pomocą pokrętła znajdującego się w kabinie. Na monitorze wyświetlają się wszystkie niezbędne dane: przebieg trasy, przystanki na żądanie, odległość do przystanku, strefa biletowa, nazwy ulic. Dodatkowo, na monitorach mam podgląd na trzecie i czwarte drzwi, co zdecydowanie ułatwia kontrolę wysiadania i wsiadania pasażerów do pojazdu, zwłaszcza na przystankach o krótkiej linii podjazdu, gdy dochodzi do tzw. złamania autobusu. Te udogodnienia mają bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo pasażerów. Wszystkie niezbędne dane mam w zasięgu wzroku. Mogę więc skupić się przede wszystkim na sytuacji na drodze.

Hybryda jest już w trasie od miesiąca. Ile ma na liczniku?

Gdy pierwszy raz usiadłem za kierownicą, miała niewiele ponad 400 km. W tym momencie ma już 5,5 tys. km. Znamy się już trochę i z całą pewnością mogę powiedzieć, że posłuży mieszkańcom Warszawy i stołecznemu środowisku naturalnemu wiele lat.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!