W obliczu kryzysu energetycznego, który dotyka Europę przez rosyjską agresję w Ukrainie, spedytorzy oraz firmy logistyczne ponoszą dodatkowe koszty. Kto jednak narażony jest na największe dopłaty?
Ekologia wychodzi najdrożej
Niestety zanosi się na to, że największe wydatki poniosą ci przewoźnicy, którzy zawczasu próbowali dostosować się do trendów ekologizacyjnych. Diesel na przykład, mimo wzrostu cen, okazał się dużo bezpieczniejszy. LNG, na które nakłaniano właścicieli firm spedycyjnych podrożało w przeciągu około roku z 5 zł za kilogram do 19 zł za kilogram. Jest to więc niemal 300% wzrost ceny. Ekologia ekologią, ale z perspektywy czasu okazało się to nie być najlepszym rozwiązaniem.
Wzrost cen energii elektrycznej
Jeszcze większe nieprzyjemności czekają na właścicieli elektrycznych pojazdów. Co prawda w przypadku samochodów ciężarowych trudno znaleźć przykłady, jednak transport kołowy dotyczy też przejazdów pasażerskich w skali dużych pojazdów jak autobusy, oraz małych jak taksówki, które bardzo często są elektryczne, bądź hybrydowe. Ceny energii elektrycznej dla firm wystrzeliły w górę jak szalone. Do tego stopnia, że trudno oszacować ich skalę, zależnie od miejsca na mapie Polski oraz od dostawcy energii jest to od ok. 500 do nawet 1000%! Przewoźnicy komunikacji miejskiej w polskich miastach, którzy kupili pojazdy elektryczne nie będą więc mieli łatwo. Taka sytuacja ma miejsce w Kutnie, gdzie wzrost kosztów związanych z energią elektryczną w roku 2023 ma oscylować właśnie w granicach 1000%. Podobna sytuacja będzie miała miejsce w Poznaniu, gdzie ładowanie elektrycznych autobusów będzie kosztować o 450% więcej, niż ma to miejsce w tej chwili. Prezes MZK Kutno odniósł się do zaistniałej sytuacji, mówiąc iż każdy, kto posiada elektryczne autobusy powinien 1 stycznia 2023 roku postawić je pod płotem, ponieważ przy prognozowanych cenach prądu ich eksploatacja będzie nieopłacalna.
Komentarze